Recenzja, która miała być wstępem…:)

Dwa spojrzenia na „Necrolotum” #1

Spojrzenie pierwsze – Marta

Necrolotum Jana Maszczyszyna – nostalgia i ironia

Niewiele zjawisk literackich da się porównać z wyobraźnią Jana Maszczyszyna, której szalony rozmach buduje niesamowite światy. Jego proza nosi piętno tak indywidualne, że trudno wręcz w to uwierzyć. Wydawałoby się, że w dzisiejszych czasach, kiedy w literaturze „wszystko już było”, a czytelnik przywykł do powtarzalnych konwencji i rozpoznawalnych schematów, coś takiego nie powinno być w ogóle możliwe. Zwłaszcza że Maszczyszyn wykazuje również pełną wdzięku obojętność zdobycze postmodernizmu i nie oferuje czytelnikowi żadnych intertekstualnych gierek. Wręcz przeciwnie – zgrabnie przeskakuje przez wszystkie etapy rozwoju science fiction i wypracowane przez nią subkonwencje, wszelkiego rodzaju steampunki i solarpunki, ofiarowując naszej kulturze coś najbliższego chyba twórczości Verne’a, czyli prozie fantastycznej z czasów, kiedy na świecie tyle jeszcze było do odkrycia, a wiara w naukę tchnęła świeżością i entuzjazmem. I ten zdumiewający eksperyment myślowy zadziwiająco dobrze się udaje, ani przez moment nie pozostawiając wrażenia wtórności – wręcz przeciwnie. W zalewie współczesnej fantastyki, wpisującej się w przeróżne modne nurty i konwencje, wydaje się głosem zupełnie indywidualnym, nowym i fascynującym.

Aby poszukać kształtnej metafory dla Verne’owskiego aspektu Necrolotum, przywołałabym słynne opowiadanie Jorge Luisa Borgesa Pierre Menard, autor Don Kichota. Bohater opowiadania podejmuje tytułową szaloną i straceńczą próbę – chce napisać ponownie Don Kichota Cervantesa – jednak nie innego od oryginału, lecz tego samego, słowo w słowo. Okazuje się to zabiegiem wstrząsająco nowatorskim, bo słowa sprzed stuleci w kontekście nowych czasów nie brzmią nobliwie, lecz rewolucyjnie i niekiedy obrazoburczo. Podobnego zabiegu przeszczepienia starego w nowe dokonuje Jan Maszczyszyn. Odtwarza więc po pierwsze kolonialną mentalność i zasób wyobrażeń o świecie człowieka przełomu dziewiętnastego i dwudziestego wieku, sferę jego dążeń, pragnień i uprzedzeń. Po drugie zaś za pomocą przeróżnych efektownych fantastycznych zabiegów buduje interesujący dialog z nauką, wplatając w nią elementy wiedzy współczesnej i refleksję na temat ludzkości jako gatunku. Jeden i drugi aspekt zostaje nieuchronnie nasycony ironią. Nie sposób bowiem inaczej niż ironicznie traktować kreacji głównego bohatera i innych postaci, przepełnionych naiwną wiarą w wyższość białego człowieka i jego cywilizacyjną rolę, przekonanych o swojej misji kolonizatorów, władców życia i śmierci ras uznawanych za niższe. Podobnej dawki ironii dostarczają naukowe debaty toczone przez bohaterów, kończące się nader często smutną konkluzją na temat ewolucyjnych ograniczeń ludzkości jako gatunku. Zwyczajem najlepszych twórców science fiction Maszczyszyn łączy wiedzę naukową z wywiedzioną z niej fantazją w sposób płynny i zgrabny.

Przede wszystkim jednak jest Necrolotum polem śmiałych eksperymentów wyobraźni, która wydaje się nie mieć granic. Gdyby jego fabułę przenieść na ekran, trzeba byłoby ogromnego budżetu, ale efekty zapierałyby dech w piersi. Na podstawie tej powieści powstałby film obfitujący w sensacyjne zwroty akcji oraz w zdumiewające efekty wizualne. Międzyplanetarne podwodne światy wykreowane piórem Jana Maszczyszyna zaskakują zarówno rozmachem wizji, jak i pomysłowością detali.

Nie sposób również nie wspomnieć o języku. Współcześni twórcy fantastyki zdają się nazbyt często zapominać o tym, że nie jest on wyłącznie przezroczystym i neutralnym punktem dostępu do powieściowego świata, ale wręcz przeciwnie – jego budulcem i aktywnym, plastycznym tworzywem. Wymyślnie stylizowany język prozy Jana Maszczyszyna nie pozwala o tym zapomnieć, bardzo mocno uwiarygodniając jego monumentalną wizję.

Słowem – lektura Necrolotum nie dla każdego czytelnika będzie rzeczą prostą, warto jednak ją podjąć i dokończyć, stanowi bowiem niebanalną literacką ucztę. A ci, którzy tę podróż po tekście podejmą i doprowadzą do końca, odkryją ze zdumieniem, jak wiele się nauczyli i jak bardzo poszerzyli granice swojej wyobraźni.

dr Marta Kładź-Kocot

Jan Maszczyszyn, Necrolotum, Genius Creations, Bydgoszcz 2019