Oto do cna zardzewiała historia.


Powieść właściwie ze mnie spłynęła i na papierze się ostała. Napisałem ją w stanie głębokiej depresji, a proces tworzenia miał być leczniczym antidotum na czarne myśli. Opisałem w niej obrzydliwy, wielowarstwowy, tkwiący wręcz w narkotycznym śnie świat wielowymiarowej Ziemi.

Czy chcecie poznać opinię redaktora? Zbeształ mnie z wielkim humorem- nigdy więcej – rzekł żartobliwie na koniec
List do wydawcy

Wielce mój Szanowny i Oddany Przyjacielu

Tekst owen, któren czas jakiś temu do przejrzenia mi przesłałeś, teraz ci ja odsyłam. Lecz rzec ci muszę, że ambarasu co niemiara z nim miałem. Gdym czytać go zaczął w mej alkowie, błyski jakoweś po ścianach pomieszczenia owego przemieszczać się zaczęły a ze zwierciadła co i rusz cienie kreatur jakowychś się wychylać (byłyżby to azaliż owe przenikliwe przenikliwości przenikliwie do świata naszego z wrażego wymiaru przenikające?) tak żem na stryszek z obawy o swe życie musiałm się przenieść gdzie ściany drewniane i kreatury owe dostęp do mnie utrudniony miały, jednakowoż przez komin kamieniem obudowany na umysł mój wpływ próbowały nieczysty wywrzeć, fale jakoweś niezdrowe wysyłając. Szczęściem o technice wstrzelnej głębokocielesnej sobiem wspomniał, tak udatnie opracowanej i do perfekcji doprowadzonej przez przyjaciół naszych z Podlassii, do której pociski wysokoenergetyczne, com je lata zeszłego dzięki łaskawości Twojej od Ciebie nabył, a których zapas niewielki jeszcze mi pozostał, użyłem sprawiając że spokój całkowity na mnie spłynął a umysł przed mocami piekielnymi ochronić zdołałem. Tak to i dotarłem szczęśliwie do końca manuskryptu owego, lecz zaklinam Cię przyjacielu mój – jeśli jeszcze jakowyś manuskrypt z onej Broili pochodzący wpadnie ci w ręce i chcieć będziesz mi go przesłać, dołącz do niego porcję onych pocisków wstrzelnych wysokoenergetycznych, gdyż zapas mój na ukończeniu a bez niego przy lekturze obronić się przed utratą zmysłów nie zdołam, w smutku nieutulonym małżonkę mą ukochaną pogrążając, która główkę swą na memłonie delikatnie wsparłszy cichutko nad losem mem podłem zaszlocha.

Wielce Ci oddany
Boguslavus Laurentius


Dlaczego powstał ten tekst? Po co takie coś w ogóle pisać i publikować? Zapewne to pytanie może być zaadresowane do większości istniejących publikacji. Czesem jednak coś rodzi się w człowieku i przymusza do odmalowania pewnych obrazów ukrytych w głębokiej duszy.

Kiedyś pisałem bizarro. Zawsze bardzo pociągał mnie ten nurt. Może dlatego, że jest buntowniczy, niewiele robi sobie z reguł tego swiata, przewraca jego logikę i kpi z prawidłowej percepcji. Szczególnie ekscytujący jest dla mnie w wersji weird horroru z wykręconą w nim rzeczywistością. Philip Dick , największy mój master nie potrafił się od tych światów uwolnić

W Broilii –

spróbowałem umieścić akcję na przełomie wieków, wtedy kiedy „ wszystko było możliwe”.

Zatem moje przeżycie treści okazało się być znacznej wagi. Zdawało sie przypominać wyrwanie z siebie rymów wiersza. Było jak energia , która nieświadomie spływa z komuszka palca na klawiaturę. To właściwie samo powstało, wylało się jednym zgrabnym strumieniem. Oczywiście nie jest bez wad…Ale… Urodziło się wbrew regułom powstania, bo , bez programowania i wypunktowania akcji- uwielbiam ten kawałek – bo jest natchniony duchem sprawczym zwykle mi niedostępnym.

Broilia już z samego tytułu jest odpychająca. Brojlery, brolioidy – tylko niektóre skojarzenia. To czas aborygenskiego snu, w którym coś poszło nie tak. A “Dreamtime” Czas snu- był okresem uspokojenia, ukojenia po powstaniu świata i początkiem budowy harmonijnego wszchświata, w którym wszyscy niegdyś żywi po śmierci zajmują miejsce pośród otaczających drzew i roślin.

-invader wytwarza podwodny bąbel powietrzny, by nim dokonać inwazji dna morskiego całej Ziemi. Wpompowana podwodna atmosfera posiada antygrawitacjną moc wyporu i jest zdolna wyprzeć warstwę oceanu na określony pułap odległości od dna. W niezauważalny sposób ulega zagarnięciu większość obszaru planety –

unikając bezpośredniego konfliktu z zamieszkującą lądy ludzkością – Earlowie przejmują 73 % całej planetarnej powierzchni . Na lądach, co prawda wystepuje zagadkowy potop, ale ludzkość podejrzewa przyczynę w procesach geologicznych. To jednak nie koniec morderczego planowania. Broilioidzi, Okostwory, Earlowie planują jeszcze zestalenie ziemskiej atmosfery co doprowadzi do całkowitej zagłady znienawidzonego przez nich organicznego życia.

Tymczasem oceaniczna woda ulega przemianie. Wygląda już na substancję wstrętną, demoniczną i obcą człowiekowi, bo zdaje się, że uciekła z niej cała ubogacającą ja fauna i flora. Oceany są puste. Horror ogarnia rzeczywistość powołując do egzystencji złośliwe bestie wychylające się z głębi marmurowych ścian, w których warują od wieków w formie wyczekującej, skamieniałej, wcale nie powiedziane, że nieżywej. To oni Earlowie – wcześniacy są invaderami Ziemi. Teraz polują na tych najbardziej naiwnych, tych codziennie zapatrzonych w lustra. I porywaja ich do swego głębokiego świata.

Ta historia mnie do dziś pociąga. Może dlatego, że dokonałem jej zapisu w zardzewiałym już nieistniejącym języku?… przepalonym niby filmowa błona? Styl językowy, który obrałem w założeniu miał być chory i przynieść grozę. ( Zawsze ceniłem zacz Poe’go i Grabińskiego lub Karola Ciapka z jego piękną”Inwazją jaszczurów”.) I zdaje się wykonał swoje zadanie…

Czytelnik zna historię, czytelnik posiada wpojone reguły tego świata, więc czytelnik nie ma tej historii wierzyć. I nie chciałby w tym bizzaro SF świecie nigdy uczestniczyć.

Pytanie: Czy ma pisanie czegoś tak obscenicznego i obrazoburczego w sensie obrazu i zapisu i pozornego braku logiki, (że sam siebie ocenię) ma sens?

Bezwględnie tak.

Wielce szanuję wolę i ogromny zasób cierpliwości mego wydawcy, który mi na publikację tą zezwolił. Chwała CI. Dziękuję.