“Celebrant ” — Na Szortalu
Jan Maszczyszyn
Drzwi Petrsburskiego Instytutu Historii Alternatywnych rozpoznały ją z daleka. Mechanizm postarał się nawet o gorący nawiew powitalny. Uśmiechnęła się szeroko. Na jej twarzy właściwie oznaczało to gwałtowny taniec szminki.
– Dzień dobry Olegu Wasilejewiczu – rzuciła machinalnie w kierunku skupionego ponad krzyżówką wartownika.
– Dzień dobry Iriono Mikołajewna.
Irina przeszła ciemny korytarz, zadudniła buciorami na schodach i otworzyła od tygodnia zamknięte na głucho drzwi gabinetu. Przebrała się w swojej szafce. Wciągnęła na siebie wszystko w odpowiedniej kolejności i zamknęła się w łazience. Tylko ona wiedziała, że w kabinie natrysku mieści się z trudem przemycone gniazdo przeskoku. Należało jedynie przesunąć kurek gorącej wody do pozycji start.
Wyszła w sraczu Tymczasowej Republiki Rad. Nawet udawała, że uwierają ją obszerne filcowe majtki pod spódnicą.
– No proszę, Irina Mikołajewna.– Głos wydał jej się wyraźnie znajomy – Gdzie to towarzyszka była tyle czasu. Spóźniła się towarzyszka z moim przemówieniem – dodał z wymówką w głosie.
– Dobra, dobra Wladimirze Ilijiczu. – Łysy jegomość lubił jak przesuwała linią swoich piersi po jego wątłej klatce piersiowej. Z lekka go nawet popchnęła. – Jak tatko będzie trzymał buźkę krótko, to może będziemy mieli wieczorem czas na jakiś rewolucyjny wystrzał z Aurory?
– To znaczy, że w pałacu Zimowym wszystko już rozpalone?
– Rozpalone, rozpalone. – Nie traciła czasu na rozmowę. – Będę czekała w łaźni. Pamiętacie, że to dzisiaj po obiedzie? – zapytała, mrugając porozumiewawczo okiem.
– A pamiętam, pamiętam…
*****
Lenin przyszedł na czas. Denerwował się. Patrzył na biologicznego sobowtóra, nerwowo przygryzając dolną wargę.
– Jak mówiłam wcześniej, towarzyszu Iljiczu, ten model pochodzi z animistycznej wystawy niemieckiego artysty Gunthera von Hagensa. To genialny i jedyny w swoim rodzaju egzemplarz. Pracuje, chodzi i przemawia jak nakręcony. Nikt się nie zorientuje. Tutaj, w tym świecie czekają was wkrótce trzy, czy cztery wylewy, wózek inwalidzki i w końcu śmierć w wieku pięćdziesięciu trzech lat. Przeniesiemy was sto lat w przyszłość, w listopad roku 2017. Czeka was pełny wypas. Mnóstwo napojów energetycznych, Internet z blogami ideologicznymi i dozgonna wdzięczność klasy robotniczej. Wszystko to za jedną drobną przysługę.
Link dalej – proszę….