Złota Militarna Ryba oraz Mania- Nowa Fantastyka PL.

ZMR

Apokalipsa 2014

 

 

Stali w bocznej nawie małej sali konferencyjnej. Część podłogi zajmował wielki zbiornik. Przez wysoko umieszczone okna wpadało bure światło odległych pożarów i rzucało na wodę brązowe cienie.

– No proszę, że też nasi genetycy potrafią wyhodować takie cacko… – z dumą podsumował  prezydent. – Nic dziwnego, że w budżecie państwa  zieje ogromna dziura.

– Ten pierwszy, eksperymentalny  egzemplarz nie kosztował za wiele. Użyliśmy skóry  marnej próby – wyjaśnił towarzyszący mu minister obrony. – Miliony pochłonęła produkcja szczerozłotych  klonów, z tej tutaj – wskazał ręką głębię.

– To znaczy, że mamy tego więcej ?

– Około setki młodzików.  

– Dalej Trójeczki?

– Ciężko wyhodować coś idącego na stabilnej Piątce. Trzeba pamiętać, że ciągle jest to żywy, aczkolwiek skrajnie wyspecjalizowany organizm; ciało, ze wszystkimi idącymi za tym psycho-fizycznymi konsekwencjami metabolitycznymi. Na Wewnętrznych Kondensatorach „MG-Profit” wytwarzamy w procesie “Polecenia “gigantyczną energię magiczną. Delikatne struktury białek  po prostu nie wytrzymałyby wyższego napięcia,  już i tak  idącego w miliony MMg – Mega Magów.

Prezydent spróbował przyjrzeć się uważniej stworzeniu zanurzonemu w głębokiej toni. Przykucnął, nachylając się w stronę lustra wody. Teraz widział dokładniej kształt wolno sunący tuż ponad odległym dnem. Raz po raz elektryczne wyładowania łączyły to “coś” z krawędziami zerodowanego zbiornika. Prezydent na krótko zanurzył dłoń. Odskoczył i parsknął rozbawiony. Stworzenie wychyliło  chciwy, kłapiący pysk, usiłując pochwycić umykającą rękę krzywymi zębami. Wtedy przypominało przerośniętego, trzydziestokogramowego szczupaka, a nie ZRM – Złotą Rybę Militarną.

– Dlaczego się tak wpieniła? – zagadnął ministra prezydent, wycierając mokry mankiet.

– Przeżywa stres. Boi się, że nie podoła następnemu zadaniu. Ma wbudowany imperatyw sukcesu. Niekiedy wierci się z niecierpliwiści, waląc ogonem, gdzie popadnie. Taka już jej natura.

– To też tylko Trójeczka? 

– Jako się rzekło, ale zdolna bestia. Zdaje sobie doskonale sprawę, że już  po niej. Przecież po spełnieniu ostatniego, trzeciego życzenia trafi prosto do wojskowego kociołka. Ale nie podskoczy. Podsłuchała rozmowę laborantów. Wie o klonowaniu i setce młodych w akwarium sali zdalnego rozdrodu.

– Trochę szkoda – zafrasował się prezydent. – Powinna przejść do akwenu dla zasłużonych kombatantów. Narobiła dotąd niezłych szkód po stronie wroga. I zabiła konkurenta – dodał z uznaniem.

– Mieli przecież tylko dwugębową żabę  ognio-plujkę.

– Fakt pozostaje jednak faktem – stwierdził prezydent. Przyjrzał się dokładniej rybie. –  Czy ona naprawdę może absolutnie wszystko?

– Tak. Ciągle nie rozumiemy charakteru jej magicznej potencji. Operuje skondensowanymi polami Mrocznej energii.

– Dowolna katastrofa jest możliwa? – pytał coraz bardziej podekscytowany prezydent.

– Dowolna – jeszcze raz upewnił przełożonego minister.

Prezydent odchrząknął kilkakrotnie, nabrał powietrza i zdecydowanym głosem zawołal ponad zbiornikiem:

– Rybo! Rybo Militarna!

Woda zafalowała. Znów się zakotłowało i buchnęło z jednej strony pianą. Ryba wychyliła wredny, żołnierski  pysk i łypnęła złym okiem; raz prawym raz lewym.

– Mów, kurwa, polityczny gnoju! Daj mi spełnić twe ostatnie życzenie – stanowczo zażądała.

– Załóżmy, że ci darujemy  – zaczął niepewnym tonem. – Ale tylko zakładając…

– Akurat ci uwierzę – przerwała ryba, idiotycznie chichocząc.

– Jaką katastrofę mogłabyś  nam zaproponować po stronie wroga?

– Ty zadecyduj.

– Niech to będzie totalna dla nich porażka – prezydent uśmiechnął się do swoich myśli. – Coś ostatecznego…

– Dobrze więc, jeśli jak zwykle nie masz pomysłów, powiem tak… – Tu bardziej wynurzyła głowę, wydęła usta, opierając paszczękę na krawędzi zbiornika wyrzuciła apodyktycznym tonem:

– Niechaj wypukłości lądów  – zachichotała  – zamienią się we wklęsłości oceanów

 – Czy to znaczy, że.. .– nie dokończył pytania prezydent. Jego krzyk utonął w łoskocie wpadającej przez okna wody.

 I nie tylko krzyk.

koniec

Mania geocentryczna

 

Słoń­ce wze­szło na za­cho­dzie . I paląc  zie­mię za­szło na wscho­dzie. Czło­wiek znów po­sta­wił na swoim.

koniec