Cumulus Mortem / Recenzja
Cumulus Mortem – Jan Maszczyszyn
Krótki opis fabuły.. hmm… którego jej fragmentu nie opiszę, to i tak mi nie uwierzycie. No ale spróbujmy: coś na kształt ogromnych krowich skór spadających z nieba, poruszających się i zabijających ludzi? Jeszcze większe chmury, również niosące śmierć? Setki tysięcy (miliony?) martwych lub sparaliżowanych ofiar? Dwie osoby, pozbawione górnych części ciała, połączone miednicami i biegające jak parodia konia? To, i znacznie, znacznie więcej, składa się na porządną groteskę. Jak być może wiece, lubię groteskę (przy okazji: pewnie już w przyszłym roku pojawią się dwie oceny antologii bizzaro), jednak tutaj stężenie dziwności osiąga zdecydowanie zbyt wysoki poziom. Pominę nawet, momentami, niesmaczne opisy, bo do tego już się w sumie przyzwyczaiłem. Nie tylko sama oś fabuły jest dziwna, ale jeszcze ciekawa, ale poszczególne sceny momentami pozostawiają tylko mętlik w głowie (i zaskoczenie na twarzy). Nie wiem czy bardziej mnie szokują, zniesmaczają, dziwą czy każą wątpić w poczytalność autora. Najciekawsze jest jednak to, że to nie jest jednoznaczna wada. Dodaje to kolorytu opowiadaniu i bardzo dobrze, że znalazło się ono w numerze. Fabule jednak udaję się również, mimo dość niecodziennych środków, opowiedzieć o ciekawych zagadnieniach. Przytoczę tylko jedno: na ile ludzka rasa jest zdolna się upodlić, żeby przetrwać? Między innymi po odpowiedź na to pytanie (a może raczej przyczynek do dyskusji) zapraszam was do lektury tego opowiadania. Może wam się nie spodobać, jednak na pewno nie zostawi was obojętnych. 3+/6
źródło – link poniżej
http://kiper602ocenia.wordpress.com/