Pierwsze recenzje
Pierwsze recenzje
Posty: 19283
Wysłany: 2020-01-13, 17:28
“Necrolotum” Jana Maszczyszyna. Jak rzadko sięgam po polską fantastykę, to ten pisarz przekonał mnie do siebie steampunkową trylogią “(Światy Solarne”, “Światy Alonbee”, “Hrabianka Asperia”). Która, co muszę dodać, w ogóle gatunkowo mi nie leżała. Ale autor solidnie nią u mnie zapunktował. Za styl, bogactwo fabularne i konsekwencję wykonania. W zasadzie Jan Maszczyszyn mógłby ją swobodnie wydać po angielsku i kto wie, czy by nie zakasował kilku znanych nazwisk w tym gatunku. Nawet mnie nie dziwi to, że chyba (bo pewnym być nie mogę) w tzw. fandomie jego powieści przeszły niezauważone. To za ambitna, zbyt niszowa fantastyka. Może zatem i na Zachodzie nie miałby lekko, ale rynek anglosaski większy, bardziej chłonny. “Necrolotum” zaledwie liznąłem, ale już mi się podoba. Nawet sprawdzałem na wyrywki niektóre przypisy i nie zdziwiłem się tym, że autor zrobił – najwidoczniej – bogaty research. Sporo ciekawostek. A tym samym podoba mi się jeszcze bardziej spekulacja autora i obrana stylistyka. Która, jak na razie, wydaje mi się “łagodniejsza” niż we wspomnianej trylogii. No szkoda tego
NECROLOTUM JAN MASZCZYSZYN
GRUDNIA 15, 2019 9/10 , EWOLUCJA , FANTASTYKA , OCEAN , PODRÓŻE“Nie od dziś wiadomo, że otacza nas ogrom wód nieogarniony i niesłychany, stanowią one siedemdziesiąt procent planety i tyleż złóż milczenia. Są tam w głębi niezmierzone mroki, a w nich organizmy sprawiające wrażenie machin fantasmagorycznych i w koncepcji unikalnych.”
Jestem zachwycona i zaskoczona tą powieścią!
Któż z nas nie zastanawiał się nie raz, nie dwa, nad potęgą i nieskończonością oceanów? Co kryją te niezbadane głębiny, których oko ludzkie nigdy nie pozna?
“Badania, które wykonałem, udając się przed rokiem w najdalsze głębiny, sugerują istnienie wielkiego imperium przyrody o wprost niepohamowanej koślawej inwencji twórczej. Jest owo środowisko zwierzęce tak agresywne i dynamiczne gatunkowo, że nawet nasza przeszłość z dinozaurami jawi się sielanką.”
Nie spodziewałam się, że narracją, stylizowaną na klasyczną, można posługiwać się tak swobodnie i perfekcyjnie, przekazując jednocześnie niesamowite i FASCYNUJĄCE treści, które pochłaniają może nie od pierwszej strony, ale od piętnastej już na pewno.
Czegóż tu nie ma!
W skrócie – jest to 20 000 mil podmorskiej żeglugi w wydaniu podrasowanym.
To morska wersji Wyspy doktora Moreau:)
To Kosmiczna Atlantyda.
Jest ewolucjonizm. Jest ekologia.
“Zaledwie gościmy na powierzchniowych wodach, a już rabujemy z czystości głębie, zsyłając tam najgorsze nasze wybroczyny i olejowe ścieki. Bo o ile zadbamy o grządkę na lądzie, o tyle w morzu jej nawet nie posprzątamy, a owoc nam się podoba i wybornie smakuje.”
Jest genetyka. I jest przede wszystkim przygoda – podmorska, mrożąca krew w żyłach i rozpalająca wyobraźnię. Są potwory (Ningeny: ludzie – wieloryby), ale nie tylko morskie (Gluory… brrr)
“Pełno w oceanie niewyjaśnionych tajemnic, zagadek i sekretów zatopionych przez starożytne potęgi.”
Są wyspy fantomowe, wybuchy wulkaniczne, stanowiące drogę do gwiazd. Są nieziemskie teorie.
“…człowiek lądowy był błędem ewolucji.Tylko morska jego odmiana może podbić wszechświat, a najlepiej jeszcze zgrabnie przystosowana do obu środowisk.”
“Z badań naszych wynika, że cześć wody oceanicznej nie pochodzi z Ziemi, a wpada tu pod wpływem chwilowego przepływu przez wielokierunkowe naturalne zawory Necrolotum.”
I tu tkwi tajemnica, zawarta w tytule.
A wszystko to podane na tacy, okraszonej przecudną narracją, pokazującą piękno naszego języka i konwersacji – to dawne piękno…
“Masz już czterdzieści sześć lat. Myślałam, że biologicznie postarzały, psychicznie też się ustatkujesz (…)”
Wyczerpujące i w niczym nieustępujące fabule przypisy, nakazujące wręcz szperanie w necie, odsłaniają wiedzę o takich tajemniczych cudach świata, jak Jaskinia Krubera albo Jaskinia Mamucia i wielu innych.
“Środowisko przyrodnicze w najgłębszej pieczarze odznacza się dużą specyfiką własną. Mocno ją wspiera stały mikroklimat. Zwyczajny brak wahań temperatury i duża wilgotność sprzyja życiu swoistemu i zupełnie wyjątkowemu. Być może pochodzącemu z innych światów. Nie tylko w miejscach przy otworach, gdzie wy, uczeni uniwersyteccy, dajecie mu szansę na wodę i słoneczne światło.”
Nie napiszę więcej, żeby nie spojlerować.
Polecam gorąco, choć wiem, że nie każdy będzie piał z zachwytu, jak ja – a szkoda.
MOJA OCENA: 9/10
PRZECZYTAJ FRAGMENT!TU
***Australia, początek XX wieku. Wiktoriański dżentelmen Jack de Waay zrywa ze swoją narzeczoną Abelią, by wraz z szalonym naukowcem wyruszyć na niezwykłą wyprawę do podwodnego świata… a może i poza Ziemię. Poddaje ciało przedziwnej transformacji i wraz z towarzyszami dostaje się w odmęty Necrolotum, transoceanicznej sieci łączącej planety i księżyce Układu Słonecznego. Cudowne dziwności tego świata poprowadzą go przez niezliczone przygody aż do prawdy o ułomności ewolucji i słabości ludzkiej cywilizacji.
Proza Jana Maszczyszyna jest jedyna w swoim rodzaju, absolutnie nie do podrobienia. Ma indywidualne piętno i absolutnie niepodrabialny styl.