Slaskie Studia Polonistyczne
Artykuły krytyczne oraz wywiady
https://www.journals.us.edu.pl/ind…/SSP/article/view/13130
Konrad Zielonka,
Uniwersytet Śląski w Katowicach;
ORCID: 0000-0002-5367-1380;
Tytuł: Czas snu i rzeczywistość duchowa: aborygeńska koncepcja wszechświata i naukowość
w Trylogii Solarnej Jana Maszczyszyna;
Słowa kluczowe: Aborygeni, Maszczyszyn, retrosentymentalizm, sen, steampunk;
Streszczenie: Trylogia Solarna Jana Maszczyszyna jest steampunkową sagą, łączącą
retrospektywny charakter wyobrażeń na temat dziewiętnastowieczności z futurologicznymi
wizjami kosmosu. W artykule przedstawiono jeden ze sposobów, w jaki polsko-australijski
pisarz kreuje swoje uniwersum, w którym świat naukowości dziewiętnastowiecznej i
futurologiczne rozważania mieszają się ze światem metafizycznym i aspektami kulturoworeligijnymi. W konfrontacji z Uranią Kamila Flammariona wskazano aspekty
charakterystyczne dla tradycji romantycznej i spirytystycznej Kardeca oraz bezpośrednie
odwołania do aborygeńskich wyobrażeń o świecie (Epoka marzeń, Dreamtime), których
cechami wspólnymi jest stan snu, oniryczna wędrówka kosmiczna oraz jedność ze
wszechświatem. W artykule zaprezentowano sposób w jaki autor wykorzystuje mitologię
aborygeńską, łącząc ją bezpośrednio ze światem naukowym. Poprzez przywołanie
dziewiętnastowiecznej idei postępu i roli cywilizacji, a także opozycji pomiędzy „dzikością” a
„cywilizacją” widoczna staje się steampunkowa gra, którą podejmuje autor z wiktoriańskimi,
kolonialnymi ideałami.
Trylogia Solarna jest steampunkowym cyklem powieściowym polsko-australijskiego
pisarza Jana Maszczyszyna. Łączy ona retrospektywny charakter fantazji na temat
dziewiętnastowieczności z futurologicznymi wizjami odległych rubieży kosmosu,
charakterystycznymi dla fantastyki naukowej. Autor, odwołując się do obserwacji badaczy
„epoki pary”, a także współczesnych teorii naukowych tworzy świat pełen przeinaczeń.
Opisuje kosmos, który można określić mianem steampunkowego wyobrażenia o
wszechświecie. Należy jednak zauważyć, że Enklawa1
, w granicach której znajdują się Światy
Solarne, jest przestrzenią skonstruowaną z uwzględnieniem dziewiętnastowiecznego stanu
wiedzy2
, a także współczesnych wyobrażeń na temat astronomii „długiego wieku XIX” i
1 Enklawa jest w powieści pewnym zamkniętym w niewidocznych granicach rejonem kosmosu, w którym
panują warunki zgoła odmienne od pozostałych jego zakątków. W granicach Enklawy znajdują się natomiast
Światy Solarne – układ planetarny stanowiący odwzorowanie znanego nam Układu Słonecznego.
2 Charakterystyczną pozycją, która w przystępny sposób prezentuje stan dziewiętnastowiecznej wiedzy
astronomicznej jest rozprawa Kamila Flammariona Wielość światów zamieszkiwanych (zob.
wiktoriańskich fantazji o kosmosie. Cory GROSS (2007, s. 61), autor eseju Varieties of
Steampunk Experience. Nostalgic versus melancholic steampunk zwraca uwagę na istotę
kiczu w steampunku: „Ikoniczny wizerunek steampunka – skupionego na dziewiętnastym
wieku, który nigdy nie istniał, i otwierającego się na przeszłość, która nie była niemogącym
spełnić się marzeniem, jest istotą kiczu. […] [P]odstawowa zasada steampunka, czyli epoka
wiktoriańska Julesa Verne’a nie istnieje i nigdy nie istniała”3
. Na przykładzie Trylogii Solarnej
dostrzegamy, że zjawisko retrosentymentalnego, nostalgicznego wyobrażenia na temat epoki
wiktoriańskiej może się przejawić także poprzez różne odwołania do dziewiętnastowiecznej
astronomii. Skutkuje to konstrukcją przestrzeni, którą z powodzeniem można nazwać
„pseudowiktoriańskim wszechświatem”. Opisywana technologia i sposoby wędrówek
kosmicznych nasuwają silne skojarzenia z utworami dziewiętnastowiecznych i
dwudziestowiecznych fantastów, takich jak (przede wszystkim) Juliusz Verne, Herbert G.
Wells, Jerzy Żuławski czy Edgar R. Burroughs. Jest to zabieg świadomy, w czym widać
znamiona retrofuturyzmu. Jak zauważa autor Nostalgii retrofuturystów, retrofuturyzm to
„świadoma strategia twórcza, która powołuje do fikcyjnego życia alternatywne światy oparte
na przeszłych, zamkniętych i wyrazistych, zdezaktualizowanych wyobrażeniach o
przyszłości” (LEŚ, s. 146). Maszczyszyn przedstawia więc retrofuturystyczną, historię
osadzoną w świecie przyszłości, który jednocześnie silnie zakorzeniony jest w przeszłości.
Utwory steampunkowe często charakteryzowane są także jako historie alternatywne, na
co zwracają uwagę badacze allohistorii4
oraz steampunka5
. Stwierdzeniom tym nie można nie
przyznać racji, co udowadniają liczne, w tym również polskie6
, dzieła. W Trylogii Solarnej
FLAMMARION, 1873), która w polskim przekładzie ukazała się po raz pierwszy w 1868 roku. Jest to też
utwór, który autor wskazuje jako jedno ze źródeł inspiracji, służących mu przy pracy nad Trylogią Solarną.
3 Tutaj i dalej: we wszystkich pozycjach obcojęzycznych, w których nie podany został tłumacz, zamieszczam
przekłady własne.
4 Terminy historia alternatywna, allohistoria, historia kontrfaktyczna używam w tekście naprzemiennie, jako
wyrażenia tożsame, zgodnie z tym co pisała o nich Karen Hellekson: „Nie przeszkadza mi wymienne
stosowanie pojęć »historia alternatywna«, »allohistoria«, »historia kontrfaktyczna« i »uchronia«.
Wymienność ta nie wymaga specjalnych wyjaśnień; są to prostu synonimy, stosowane przez autorów w celu
urozmaicenia terminologii” (MAJ, et. al., 2019, s. 205). Interesujące badania na temat tej terminologii
prezentuje także Natalia (LEMANN 2019) w książce Historie alternatywne i steampunk w literaturze. Zob.
rozdział Historie alternatywne i steampunk (genologia, poetyka, typologia).
5 Należy wymienić przynajmniej kilkoro wraz z tekstami, w których rozważany jest związek steampunka z
historiami alternatywnymi. Są to przede wszystkim Natalia LEMANN (2019) (Historie alternatywne i
steampunk w literaturze), Adam MAZURKIEWICZ (2014) ( („Jak być mogło?…” O historii alternatywnej
w polskiej literaturze fantastycznonaukowej. Rekonesans) Mike’a PERSCHON (2012) (The Steampunk
Aesthetic), Jeff VANDERMEER (CHAMBERS 2011) (Steampunk Bible) czy Kathe H. ALBRECHT (2016)
(The Machine Anxieties of Steampunk: Contemporary Philosophy, Victorian Aesthetics, and the Future).
6 Do najbardziej wyrazistych przykładów należą między innymi Światy Etheru Krzysztofa Piskorskiego
przedstawiają alternatywną wersję historii wojen napoleońskich (Zadra) oraz okresu po upadku powstania
listopadowego i czasu Wielkiej Emigracji (Czterdzieści i cztery), Alkaloid Głowackiego (historia Stanisława
Wokulskiego, który w całości oddał się handlowi i nauce) czy Orzeł bielszy niż gołębica Konrada T.
Lewandowskiego (rozważania na temat zwyciężonego przez Polaków powstania styczniowego).
Maszczyszyna dominuje aspekt steampunkowy, należy jednak zwrócić także uwagę na
perspektywę alternatywności, która przejawia się zwłaszcza w sposobie ukształtowania świata
przedstawionego. Jak zauważa amerykańska badaczka, Karen Hellekson w tekście
Allohistorie i kontrfaktyczności, „aby zakwalifikować tekst jako historię alternatywną, musi
istnieć wyraźny punkt historycznego pęknięcia: szczególny historyczny punkt zborny, który
znajduje się jedną nogą w »naszej« historii” (MAJ, et. al., 2019, s. 207). W Trylogii Solarnej
melancholijna krytyka świata wiktoriańskiego oraz prezentacja retrosentymentalnych
wyobrażeń odbywa się nie poprzez stworzenie alternatywnej historii dziewiętnastego wieku i
przedstawienie konsekwencji takiej zmiany7
, ale poprzez kreację całkowicie fikcyjnego,
wsobnego uniwersum będącego afirmacją europejskiej, tryumfującej
dziewiętnastowieczności8
.
Maszczyszyn przy jednoczesnym wykorzystaniu struktury świata
dziewiętnastowiecznego i charakterystycznej dla niego naukowości nie podąża drogą typową
dla historii alternatywnych – w Trylogii nie pojawia się konkretny „punkt zborny”, POD9
,
który łączy allohistorię z historią świata empirycznego. Światy Solarne nie zostały
pozbawione natomiast funkcji historiozoficznej. Jak stwierdza WĄSOWICZ (2016, s. 99):
„funkcja ta polega na namyśle nad biegiem i sensem historii i nad mechanizmami, które nią
rządzą. Ważnym elementem są również rozważania nad tym, czy jednostka może mieć wpływ
na bieg historii”. Według LEMANN (2019, s. 20) w „historiach alternatywnych następuje
stałe pozycjonowanie się wobec tradycji narodowej, pamięci kulturowej oraz bieżących
dyskursów politycznych”. W przypadku omawianych utworów, istotna wydaje się zwłaszcza
rola pamięci kulturowej, w obręb której „zaliczyć należy […] wszelkie formy wyobraźni
zbiorowej związane z przeszłością, a więc mity narodowe, mity historyczne, wyobrażenia
geopolityczne, ideologie, stereotypy, utopie regresywne czy też retrotopie” (GÓRECKA 2019,
s. 61). Światy Solarne zawierają w sobie rozważania na temat tego „co by było gdyby…”
7 Konsekwencje takiej zmiany mogą być widoczne albo w tym samym wieku (czego przykład stanowią np.
Maszyna Różnicowa czy pierwsze tomy cyklu Burton i Swinburne, gdzie autorzy opisują świat niedługo po
zaistniałym punkcie alternacji) czy w wiekach kolejnych – jak ma to miejsce np. W Gambicie
Wielkopolskiego, gdzie akcja rozgrywa się w XXII wieku, o czym pisze Magdalena Wąsowicz w Historiach
alternatywnych w literaturze polskiej. Badaczka słusznie zwraca uwagę na to, że powieść nakierowuje
uwagę na przeszłość (WĄSOWICZ, 2016, s. 100), w której zainicjowany został moment zmiany.
8 Afirmację tę widać między innymi w kreacji uniwersum (wiek dziewiętnasty który zdaje się trwać w
nieskończoność ), a także w sposobie percypowania świata przez głównego bohatera, obywatela Światów
Solarnych, przekonanego o wyższości cywilizacji „wiktoriańskiej” nad innymi kulturami. Dzięki temu
zabiegowi autor podejmuje postkolonialną polemikę z wyobrażeniami „długiego wieku XIX”, na co zwraca
uwagę także LEMANN (2020, s. 139), która podkreśla, że „[j]ednym z najważniejszych elementów Trylogii
Solarnej jest dyskusja z zasadami imperialnego i kolonialnego myślenia, charakterystycznego dla czasów
wiktoriańskich”.
9 POD, point of divergence, czyli, jak pisze o nim GÓRECKA (2013, s. 40), „punkt, w którym rozchodzą się
drogi historii rzeczywistej i alternatywnej”.
dziewiętnastowieczny sposób percypowania rzeczywistości okazał się najbardziej precyzyjny,
a wszechświat10 funkcjonował dokładnie według przewidywań prognozowanych na podstawie
stanu ówczesnej wiedzy i fantastycznych wyobrażeń na temat kosmosu, a także „co by było
gdyby…” wizjonerskie wyobrażenia na temat przyszłości, snute przez wiktoriańskich pisarzy
okazały się prawdą. Skutkiem tego eksperymentu jest Enklawa, zagubiona w nieskończonym
kosmosie, czyli rzeczywistość alternatywna względem świata faktycznego. U Maszczyszyna
nie ma historii, która mogłaby ulec zmianie: alternacji poddane zostaje pole naukowości,
które staje się przyczynkiem do kreacji świata przedstawionego. Autor nie prezentuje również
żadnych wydarzeń historycznych, które możemy precyzyjnie umieścić na linii czasu czy ich
alternatywnych wersji – świat pozbawiony jest historii, a jedynym wyznacznikiem upływu
czasu (który możemy skonfrontować ze stanem faktycznym) są odniesienia do ziemskich
odkryć i teorii naukowych. Nie mamy więc do czynienia z charakterystycznym dla historii
alternatywnych point of divergence. W Trylogii nie widzimy przełomowego momentu, w
którym historia zmienia swój bieg: sama zmiana leży natomiast u podstawy kreacji
uniwersum.
Zmiana ta wiąże się z pewnym charakterystycznym rodzajem historii alternatywnych.
Jak stwierdza Lemann, „szczególnie istotny wydaje mi się też podtyp historii alternatywnych,
który lokuje impuls do zmian dziejów poza ludzką sprawczością – w fizyce” (MAJ, et. al.,
2019, s. 204). Badaczka przytacza szereg utworów, w którym zjawiska fizyczne wpływają na
zmianę historii i w rezultacie zapoczątkowanie historii kontrfaktycznej. W trylogii
Maszczyszyna to właśnie fizyka odpowiedzialna jest za obraz świata kontrfaktycznego, a
uściślając: zmiana niezmiennych zasad samej fizyki. Na alternację praw fizycznych jako
przyczynku do zaistnienia alternatywnego świata steampunkowego zwraca uwagę między
innymi kanadyjski badacz zjawiska, Mike Perschon. W The Steampunk Aesthetic przywołuje
klasyfikację proponowaną przez Karen Hellekson, według której pewien typ historii
alternatywnych „zawiera bardziej dotkliwe nieciągłości, w tym odmienne prawa fizyczne”.
Perschon wyjaśnia, że „ten typ alternatywnych historii opisuje liczne dzieła steampunkowej
fikcji, które albo ignorują fizyczne realia ich technologicznej rozbieżności, albo tworzą
fikcyjne substancje, które przezwyciężają fizyczną rzeczywistość” (PERSCHON, 2012, s.
128-129). W Trylogii Solarnej dziewiętnastowieczny wszechświat Enklawy staje się
możliwy za sprawą alternacji praw przyrody. W sposobie kreacji świata u Maszczyszyna
widać duże podobieństwo do zabiegu, którym posłużył się Jacek Dukaj w Innych pieśniach, a
10 A uściślając: pewien fragment wszechświata, zamkniętych w niewidzialnych granicach, o czym przekonują
się bohaterowie w trakcie fabuły: gdy spotykają wędrowców przybyłych z innego zakątka kosmosu,
funkcjonującego podług zupełnie innych praw.
mianowicie: stworzenia uniwersum funkcjonującego według odmiennych praw fizycznych11
,
co jednocześnie pociąga za sobą konkretną percepcję świata. W przypadku Dukaja objawia
się „posthelleński” (MAJ, 2015, s. 273) „świat fizyki starogreckiej” (KUKULAK, 2016, s.
79) gdzie rzeczywistość skonstruowana jest według reguł fizyki arystotelesowskiej,
ptolemeuszowego geocentryzmu i wypracowanej przez Anaksymenesa teorii pięciu
żywiołów. Maj stwierdza, że, jeżeli „u podstaw fikcyjnej ontogenezy legła ekstrapolacja
założycielskiej tezy o posthelleńskiej naturze świata, to oznacza, że warunkiem
wiarygodności uniwersum Innych pieśni jest obecność możliwie największej ilości
allogreckich realemów w fikcyjnym polu odniesienia” (MAJ, 2015, s. 274). Z tego powodu
„posthelleński” świat trwa nadal, pomimo upływu kolejnych wieków. Podobnie dzieje się u
Maszczyszyna, gdzie wiktoriański świat nie przemija, ponieważ nierozerwalnie połączony
jest z dziewiętnastowieczną naturą świata. Bożena TOKARZ (2014, s. 165), przyglądając się
formie i konstrukcji świata w Innych pieśniach, stwierdza, że „[w]szystko to koresponduje z
dziejami myśli naukowej, lecz wykracza daleko poza system Pitagorasa, fizykę Newtona,
mechanikę Gaussa ku fizyce teoretycznej XX i XXI wieku, jej pytań pozostających ciągle bez
odpowiedzi i pobudzających ludzką wyobraźnię”. U Maszczyszyna dzieje myśli naukowej
(zwłaszcza dziewiętnastowiecznej) stanowią punkt wyjścia, a autor konfrontuje je z
rozważaniami współczesnych teoretyków, prezentując charakterystyczną wizję naukowości.
Jak zauważa Piotr GORLIŃSKI-KUCIK (2017, s. 276): „Dukaj historię alternatywną opiera
na sfalsyfikowanej teorii naukowej. Nie chodzi tu więc o błędną interpretację świata, której
genezą byłby tekst Stagiryty, ale o to, że świat obiektywnie sformułowany jest według praw
w tych tekstach opisanych”. Posługując się analogią możemy zauważyć, że w Trylogii
Solarnej świat został obiektywnie sformułowany według praw, stanowiących w dużym
uproszczeniu wypadkową wiedzy dziewiętnastowiecznej oraz współczesnych teorii
naukowych12
.
11 Alternatywna konstrukcja świata nie wyklucza jednak możliwości zaistnienia allohistorii. Odwołuję się w
tym momencie do polemiki na temat Innych pieśni, która stała się udziałem Krzysztofa M. Maja (Allotopie.
Topografie światów fikcjonalnych) a Natalią Lemann (Historie alternatywne…). Badacze słusznie zakładają
istnienie dwóch typów alternacji: alternacji praw fizyki (co przekłada się na konstrukcję świata) oraz
alternacji historii (przypadek Aleksandra Macedońskiego, który w powieści Dukaja nie umiera w wieku 33
lat). Jak konkluduje LEMANN (2019, s. 100-101): „oba modele alternatywizowania historii (czysto
historyczny oraz fizyczny) współistnieją w tej powieści tworząc oryginalne, odmienne wobec aktualnego
uniwersum — bazujące tyleż na prze-tworzeniu świata aktualnego, co fantastycznej światotwórczej
imaginacji”. Konfrontując powieść Dukaja z trylogią Maszczyszyna (u którego trudno dopatrzyć się
konkretnego punktu zwrotnego początkującego historię kontrfaktyczną) istotny wydaje się zwłaszcza
pierwszy model, dlatego też, na potrzeby bieżących rozważań, Inne pieśni analizowane są pod tym
względem.
12 Maszczyszyn, poza przedstawieniem świata funkcjonującego według odmiennej fizyki dokonuje alternacji
pola naukowego. Problem ten jest tematem osobnego omówienia, w tym miejscu zaznaczona zostaje
wyłącznie świadomość jego istnienia i zasygnalizowana konieczność dalszych badań.
W konfrontacji z Innymi pieśniami, możemy zauważyć jeszcze jedną istotną różnicę,
pozwalającą nieco precyzyjniej scharakteryzować trylogię Maszczyszyna. Z przywołanych
przez Lemann charakterystyk historii alternatywnych szczególnie obiecująca jest typologia
proponowana przez Josepha Collinsa, który wyróżnia między innymi „czyste uchronie (pure
uchronia) — powieści, w których mamy do czynienia jedynie z rzeczywistością
alternatywną” oraz „uchronie złożone, mnogie (plural uchronia), w których ze światem
alternatywnym sąsiaduje aktualny” (LEMANN, 2019, s. 94). Dukaj prezentuje posthelleński
świat będący urzeczywistnieniem greckiego wyobrażenia o świecie, które, jak zauważyła
TOKARZ (2014, s. 165), nie był pozbawiony rozważań charakterystycznych dla XX i XXI
wiecznej fizyki teoretycznej. W powieści Dukaja obecna jest jedna rzeczywistość, istniejąca
odrębnie od świata empirycznego, co, korzystając z charakterystyki Maja, pozwala Inne
pieśni zaklasyfikować jako allotopię (MAJ, 2015, 267-283). U Maszczyszyna Enklawa
(zamknięta w niewidocznych granicach) jest fragmentem Wszechświata, do którego trafiają
Ziemianie – reprezentanci świata empirycznego. W tym kontekście podróż kosmiczną
(odbywającą się poprzez czas i przestrzeń) można odczytać jako wędrówkę pomiędzy
alternatywnymi rzeczywistościami, istniejącymi niezależnie od siebie w nieskończonej
przestrzeni kosmicznej. Enklawa jest pełnoprawnym światem niezależnym od Ziemi. Pomimo
podobieństw nie jest więc jej alternatywną wersją, ale „światem możliwym”13, co pociąga za
sobą dwie możliwości odczytania: z perspektywy współczesnej, w kontekście teorii
multiwersum oraz dziewiętnastowiecznego pojęcia: „wielości światów”14
.
Kosmiczna jedność
W Trylogii Solarnej czytelnik obcuje ze specyficzną retrowizją wszechświata
obserwowanego przez soczewki zarówno nostalgii (sentymentalne, wyidealizowane
wyobrażenie minionej epoki), jak i melancholii (krytyczne, postkolonialne spojrzenie na wiek
dziewiętnasty). Steampunk nie odtwarza ani nie przywołuje realiów minionej epoki, ale je
wyobraża. Podobnym wyobrażeniom w utworach Maszczyszyna poddane zostaje pole
13 Zob. N. Lemann, Historie alternatywne w kontekście teorii światów możliwych, w: [tejże] Historie
alternatywne… dz. cyt.
14 Odwołuję się w tym momencie do przywoływanej już w niniejszym tekście słynnej pracy Kamila
Flammariona, a mianowice Wielości światów zamieszkiwanych Flammarion przedstawia wszechświat, w
przestrzeni którego znajduje się nieskończenie wiele światów, zamieszkiwanych przez różne „kosmiczne
ludy”. Co ciekawe w kontekście Światów Solarnych, badacz przekonuje, że istoty zamieszkujące różne
planety różnią się od siebie (w czym widać znamiona myśli ewolucjonistycznej), ponieważ dostosowane są
do odmiennych warunków panujących na każdej z nich. Mówiąc inaczej: warunki fizyczne planet
determinują rozwój istot ją zamieszkujących, co ciekawie sprawdza się w przypadku Enklawy, którą
zamieszkuje człowiek wiktoriański.
naukowe, u podstaw którego widać fascynację naukowością, a zwłaszcza astronomią:
zarówno dziewiętnastowieczną jak i współczesną, w tym także jej popularnonaukową
odmianą. Różne teorie, niekiedy fantastyczne, zaadaptowane do steampunkowego uniwersum
Trylogii Solarnej tworzą przestrzeń bajkową i zmitologizowaną.
Do pełnego poznania kosmologii opisanej w Trylogii Solarnej należy przywołać także
mitologię rdzennych mieszkańców Australii. Maszczyszyn tworzy świat, w którego
konstrukcji widoczne są wyraźne nawiązania do dziewiętnastowiecznej literatury
fantastycznej i przygodowej. Zostaje w nim zawarty zostaje także pewien kulturowy kolaż, w
ramach którego kultura imperialna miesza się z kulturą plemienną, wierzeniami i kosmogonią
Aborygenów. Ważną rolę w Trylogii zdaje się pełnić stan snu i marzenia, w czym można
zaobserwować odniesienia zarówno do aborygeńskich mitologii, jak i tekstów pisarzy okresu
„wieku pary”. Interesujące, w kontekście niniejszych rozważań, jest zwłaszcza podobieństwo
niektórych elementów steampunkowego dzieła Maszczyszczyna do pojawiających się w
Uranii francuskiego pisarza i badacza, Kamila Flammariona refleksji na temat galaktycznej
odysei oraz marzenia sennego. Wacław FORAJTER (2021, s. 47), autor artykułu Dusza
uraniczna zwraca uwagę na to, że „[u]twór, napisany przez Flammariona w 1889 roku i
przełożony na język polski w 1890 roku […] stanowi przedziwne połączenie powieści
fantastycznonaukowej, wykładu z wiedzy o kosmosie, pseudonaukowych rozstrząsań na
temat telepatii i reinkarnacji z fabułą romansową”. Koncepcja snu w utworze francuskiego
pisarza zdaje się odsyłać do pewnych rozważań epoki romantyzmu na temat tego odmiennego
stanu świadomości. W tym kontekście ważnym wydaje się zwłaszcza związek romantyków z
doświadczeniem starożytnych Greków. Na konotację taką zwraca uwagę Maria PIASECKA
(1992, s. 7), autorka książki Mistrzowie snu. Mickiewicz – Słowacki – Krasiński, która pisała,
że „[w] literaturze greckiego antyku sen pozwala głównie na bezpośrednią komunikację
bohaterów ze zmarłymi, ze światem zakrytym dla spojrzeń ludzi żyjących. […] Problematyka
snów, zajmująca ważne miejsce w starożytnej literaturze i filozofii była romantykom dobrze
znana”. Motyw ten zostaje wykorzystany przez Flammariona w Uranii, co widać w
momencie nawiązania przez bohatera kontaktu ze zmarłymi. We śnie także nawiedza badacza
Urania, by, na wzór muz starożytnych, natchnąć go w patronowanej przez siebie dziedzinie.
W epoce romantyzmu sen „stał się formą poznania duchowej rzeczywistości” pisze dalej
Piasecka, „sposobem istnienia człowieka w harmonii z kosmosem, ekspresją
najintymniejszych pokładów ludzkiego wnętrza, wyrazem najswobodniejszej gry wyobraźni”
(PIASECKA, 1992, s. 12). Związek człowieka z kosmosem jest silnie widoczny w utworze,
gdzie podróż poprzez przestrzeń kosmiczną odbywa się w trakcie snu: „Otóż nocy następnej,
zaledwiem usnął, ujrzałem ją obok siebie, tę boginię wyniosłą, a tym razem przemówiła do
mnie” (FLAMMARION, 1898, s. 7). Kolejna wędrówka staje się udziałem duszy bohatera
gdy ten zasypia w trakcie rozważań o sąsiednim globie15. Protagonista przenosi się na
Czerwoną Planetę, na której rezydują duchowe formy jego zmarłych przyjaciół16. Także Jerzy
Spéro, który w dalszej części utworu pojawia się jako duch na Ziemi, już na samym początku
wizyty wyjaśnia, że podróżuje, opuszczając swoje marsjańskie ciało w trakcie snu: „Spéro,
tak jest, Spéro sam znajdował się tam, przede mną, siedząc na balustradzie. […] Podobieństwo
bowiem było zupełne. Zresztą wątpliwości moje rozwiać by się musiały po pierwszych jego
słowach, dodał bowiem natychmiast: — Ciało moje śpi w tej chwili na Marsie”
(FLAMMARION, 1898, s. 189).
W Uranii Flammariona istotną rolę pełni sen – to dzięki niemu możliwa jest podróż w
najdalsze rejony wszechświata, w jego trakcie śniącemu objawiana zostaje wiedza na temat
kosmosu, życia oraz śmierci, która w powieści francuskiego fantasty nie jest ostateczna i
która la otwartych umysłów17 jest sposobem wyzwolenia się z więzienia ciała oraz ograniczeń
wynikających z ludzkiej formy. Dusza w chwili śmierci wyrusza w podróż, w trakcie której
może przybrać odmienną formę, w zupełnie innej krainie18. Możemy odczytać ten zabieg jako
wykorzystanie romantycznej koncepcji snu:
Doświadczenie związane ze snem przyjmuje w romantyzmie wiele różnych form. Bywa skierowane ku
wnętrzu, gdy jednostka pozostaje w kręgu swego „ja”. Wybiega ku Absolutowi, gdy krąg „ja” zostaje
przekroczony. Może też być wzbogacony dzięki relacjom międzyludzkim, zmierzającym do wspólnej refleksji
nad zjawiskami paraświadomymi (PIASECKA, 1992, s. 14).
15 Bohater, znużony gorącem i pochłonięty rozważaniami o sąsiedniej planecie zasypia w parku: „Myśl moja
zatem ustawicznie zaprzątnięta była sąsiadującą z nami planetą, Marsem, gdy pewnego dnia, przechadzając
się samotnie w gęstwinie lasu po kilku skwarnych godzinach lipcowych zasiadłem u stóp dębu rozłożystego
i wkrótce zasnąłem” (FLAMMARION, 1898, s. 169). Podczas snu jego rozmyślania w formie podróży
międzyplanetarnej kontynuuje samotny umysł.
16 Zafascynowany spirytyzmem Flammarion opisuje Marsa jako krainę, w której rezydują duchy czystsze,
stojące wyżej w hierarchii niż byty ziemskie. Przejawia się przez to filozofia Allana Kardeca (wł.
Hippolyte’a Léona Denizarda Rivaila), który uważał, że reinkarnacja ducha niezależna jest od świata, na
którym przebywa, zaś ziemska forma nie jest wcale najdoskonalszą, jaką może osiągnąć. Francuski
spirytysta pisał w Księdze duchów następująco: „Czy wszystkie nasze wcielenia dokonują się tu na ziemi?
Nie, lecz na różnych światach. Wcielenie na naszej ziemi jest jednym z najbardziej materialnych i
najbardziej oddalonych od doskonałości” (KARDEC, 1934, s. 65).
17 Ponieważ, jak dowiadujemy się z treści Uranii, nie każdy może dostąpić „kosmicznego zbawienia” i
ponownego życia na innym ze światów – to możliwe jest wyłącznie dla umysłów otwartych, głodnych
wiedzy; ponownego życia mogą doświadczyć akolici „filozofii astronomicznej” – która, jak mówi IX muza
„będzie religią umysłów wyższych” (FLAMMARION, 1898, s. 40).
18 Krainą tą w powieści Flammariona jest Mars, na którym pojawiły się duchowe formy zmarłego Jerzego
Spéro oraz Iklei.
Zwłaszcza owa romantyczna refleksja nad zjawiskami paraświadomymi u Flammariona
wydaje się szczególnie istotna. Za sprawą opisów wędrówek dusz w trakcie snu, w Uranii
przejawia się fascynacja francuskiego pisarza spirytyzmem i filozofią Kardeca19. Doktryna
Rivaila20, który „postulował przede wszystkim spirytyzm naukowy, w formie odbiegającej
jednak od skrajnego materializmu, lecz unikający równocześnie mistycznego dogmatyzmu”
OLKUSZ (2017, s. 61), zakładała obecność w każdym człowieku myślącego, duchowego
pierwiastka, który jest w stanie istnieć po śmierci. Tekst Uranii niesie ze sobą przesłanie, że
człowiek jest tylko elementem wszechświata, który trwać będzie bez względu na losy Ziemi.
„Wszechświat trwać będzie bez końca [mówi Urania – przyp. wł]. Ziemia mieć będzie kres
swego bytu i stanie się kiedyś grobem. Ale będą nowe słońca i nowe ziemie, nowe wiosny i
nowe uśmiechy, i zawsze życie kwitnąć będzie we wszechświecie nieograniczonym i
nieskończonym” (FLAMMARION, 1898, s. 46-47). Według Flammariona człowiek jest
elementem wszechświata, gdyż składa się z tych samych elementów składowych co
otaczający go świat. Jedność jest możliwa dzięki „obiegowi ogólnemu materyi pod postacią
różnych produktów, wody, gazów, par i t. p.” (FLAMMARION, 1898, s. 174). Na ten element
kosmicznej jedności zwracał uwagę przywoływany przez Forajtera Michel Nathan, który w
artykule La rêverie cosmique de Camille Flammarion pisał:
Wraz z Flammarionem pojawia się [natomiast] najlepszy przykład przestrzeni, która człowieka ugaszcza:
jego niebo, nawet jeśli jest nieskończone, to jedno z najbardziej kojących przestworzy. Bohaterowie […] czują,
że znajdują się w »środku niebios«. Co więcej, wiedzą, że ich ciało składa się z atomów, stanowiących, by tak
rzec, elementy nieba. Człowiek jest więc nie tylko w niebiosach, ale także z niebios rządzonych energią życiową,
która, podlegając nieznanym dotąd prawom, tworzy rośliny, zwierzęta…” (Cyt za: FORAJTER 2021, s. 47).
W Uranii, przedstawiony został nieprzerwany cykl, w którym ciągłej przemianie
ulegają te same elementy: „Pierwiastki, składające ciała, czerpane z przyrody, wróciły do
przyrody, a każdy z nas dźwiga w sobie atomy, które niegdyś do innych ciał należały”
(FLAMMARION, 1898, s. 165). Możemy dostrzec w tym wizję pewnego kosmicznego
organicyzmu. Francuski wizjoner pisał: „Ziemia jest satellitą gwiazdy. Teraz, tak, jak i w
19 Na inspirację Flammariona tekstami Kardeca zwraca uwagę między innymi Michael R. Finn, autor artykułu
Science et paranormal au 19 siècle: la science-fiction spiritualiste de Camille Flammarion, który, pisząc o
Wielości światów zamieszkiwanych, zauważa, że „komponując swoją pracę, Flammarion natknął się na
Księgę duchów Allana Kardeca, gdzie uderzył go tytuł rozdziału piątego, uwagi o wielości żywotów. Był to,
według niego, szczęśliwy zbieg okoliczności, bo potwierdzał jego własną wiarę w życie po śmierci. Od tego
momentu pomysł podróży do innych światów splótł się w jego umyśle z pragnieniem wzniesienia się do
odmiennego istnienia” (FINN, 2007, p. 45).
20 Kardec zasłynął zwłaszcza jako autor dzieła Księga duchów (1857) w którym pojawia się stwierdzenie iż
„podstawa spirytyzmu tkwi właśnie w wierze, że przebywa w nas istota niezależna od materji, która żyje
nadal i po śmierci ciała” (KARDEC, 1934, s. 6).
przyszłości, jesteśmy obywatelami nieba. Czy pojmujemy to, czy też o tern nie wiemy,
żyjemy w rzeczywistości w gwiazdach” (FLAMMARION, 1898, s. 92). Z perspektywy
Trylogii Solarnej istotne są dwie kwestie poruszane w Uranii. Pierwszą z nich jest podróż
czasoprzestrzenna21 w trakcie snu, drugą – kosmiczna jedność. Oba te aspekty przejawiają się
u Maszczyszyna za sprawą Aborygenów, którzy wpisują się w flammarionowską koncepcję
obywateli nieba.
Obywatele nieba
Plemiona aborygeńskie pojawiające się na kartach powieści Maszczyszyna są
mieszkańcami Australionu stanowiącego alternatywną wersję ziemskiej Australii. Pisarz przy
ich kreacji odwołuje się bezpośrednio do wierzeń i mitów charakterystycznych dla tych
ludów. Lemann zawraca uwagę na mocno dziewiętnastowieczną, imperialistyczną
perspektywę, z której autor przedstawia Aborygenów. Mimo, iż powieściowi Aborygeni są
„[n]ajlepiej zaadaptowaną do warunków egzystencji rasą ludzką […], rdzenni mieszkańcy
Australii wciąż jednak powszechnie uznawani za rasę »gorszą«” (LEMANN 2020, s. 139).
Wiąże się to nie tylko z plemiennym trybem życia, stojącym w opozycji do propagowanej
przez kosmopolityczne społeczeństwo Światów Solarnych cywilizacji, ale także odrzuceniem
technologii, silną więzią z naturą oraz brakiem modyfikacji ciał. Paradoksalnie to właśnie
ludy plemienne, a nie silnie stechnicyzowane nacje, są w powieści społecznością najbardziej
zaawansowaną. „W pełni rozumieją zasady metafizyki umożliwiające podróże kosmiczne. A
jednak w świecie przedstawionym wciąż traktowani są przez »cywilizowanych« Ziemian,
Wenusjan jako »dzicy i nieokrzesani« (LEMANN 2020, s. 139). Aborygeni traktowani są jako
ludzie „gorsi” z dwóch perspektyw: kolonialnej, jako zacofane i pozbawione dobrodziejstw
cywilizacji oraz steampunkowej: pozbawieni modyfikacji ciał pozostają na poziomie
„niższym” od wyzbywającego się fizycznych wad człowieka solarnego. Pojawia się
antagonizm wyrosły na wiktoriańskich wyobrażeniach „dotyczących podziału ras ludzkich na
gorsze (»naturalne«, prymitywne) i lepsze (przekształcone)” (LEMANN 2020, s. 140).
21 Podróż czasoprzestrzenna jest tematem rozmaitych utworów dwudziestowiecznej (np. książka Pułapka
czasu Madeleine L’Engle z 1962, The Anubis Gates Tima Powersa z 1983, filmy Stargates z 1994 czy Event
Horizon z roku 1997) oraz współczesnej fantastyki i science-fiction (m. in. film Interstellar 2014, serial
Dark 2017-2020, powieść Dallas ‘63 Stephena Kinga z roku 2011, a także wiele innych); pojawia się także
na kartach powieści dziewiętnastowiecznych (w czasie i przestrzeni przemieszczał się Podróżnik w Czasie,
bohater Wehikułu Czasu H.G. Wellsa). Wędrówki czasoprzestrzenne są także przedmiotem rozważań
współczesnych teoretyków i astrofizyków. Zob. np. Michio Kaku, Tunele czasoprzestrzenne: bramy do
innego wszechświata? [w:] tegoż, Hiperprzestrzeń. Wszechświaty równoległe, pętle czasowe i dziesiąty
wymiar, przeł. E. L. Łokas, B. Bieniok, Warszawa 2012.
Badaczka dostrzega u Maszczyszyna polemikę z myślą transhumanistyczną. Jak zauważa:
„transhumanizm jest ściśle związany ze scjentyzmem, wiarą w zbawienną rolę nauki”
(LEMANN, 2020, s. 136). Badaczka zwraca uwagę na zderzenie idei transhumanistycznych z
dziewiętnastowieczną mentalnością kolonialną. W Trylogii możemy zaobserwować podział
na postludzi („cywilizowane”, modyfikowane społeczeństwo Światów Solarnych) i dzikich
(reprezentowanych między innymi przez „czystych”, niezainfekowanych technologią
Aborygenów). Według polskiego badacza Stanisława CIUPKA (2020, s. 153), transhumaniści
są „przekonani, że nic nie powinno zagrażać istnieniu niemodyfikowanego człowieka,
ponieważ w myśl ich koncepcji, ludzie z postludźmi mają wspólnie kształtować przyszłe,
niesamowicie technologicznie zaawansowane społeczeństwo”. W utworze Maszczyszyna
dostrzec można pewien transhumanistyczny przełom, współpracę postczłowieka w osobie sir
Ashleya, z dzikim Yarragee. Jest to jednak sytuacja jednostkowa, nie pozbawiona też pewnej
dozy ironii: w konfrontacji tych dwóch postaci widać, że technologia i modyfikacje, mające
usprawniać człowieka solarnego i przenieść go „na nowy poziom egzystencji, który określany
jest jako postludzki” (CIUPKA, 2020, s. 153) stają się tak naprawdę ograniczeniem.
„Ulepszenie kondycji ciała ludzkiego nie skutkuje równoczesnym rozwinięciem
intelektualnym i moralnym” (LEMANN, 2020, s. 140) – to wzniesienie się na wyżyny
człowieczeństwa, prawdziwy rozwój, wiążący się ze zrozumieniem praw rządzących
kosmosem okazuje się udziałem „dzikich” i niezmiennych Aborygenów, żyjących w zgodzie
z odwiecznym porządkiem. Poprzez powieściowe zestawienie społeczeństwa solarnego i
plemion Australionu widoczna staje się dziewiętnastowieczna opozycja pomiędzy „dzikością”
a „cywilizacją”. Jak zauważa południowoafrykański antropolog, Adam KUPER (2009, s. 31),
„[k]iedy stworzono termin cywilizacja, dziki stał się jego powszechną antytezą. Dzikość
obrazowała naturalny stan ludzkości. Cywilizacja oznaczała apogeum ludzkiego postępu”.
Zgodnie z takim pojmowaniem „dzikość” rozumiana była jako pewien punkt wyjścia,
początek wędrówki na drodze postępu, podczas gdy „cywilizacja” miała znajdować się u jej
kresu. Maszczyszyn zdaje się polemizować z takim wyobrażeniem rozwoju. W Trylogii
następuje przewrotne odwrócenie dziewiętnastowiecznego porządku. Człowiek solarny
(przedstawiciel cywilizacji i świata nauki, wyposażony w moc uniwersytetów, technologii i
kultury) okazuje się stać na dużo niższym szczeblu w drabinie postępu, niż żyjący w zgodzie
z tradycją Aborygeni. Związek mieszkańców Australionu ze światem mitycznym zapewnia im
skuteczną wiedzę o „prawach, które leżą u podstaw zarówno przyrody, jak i społeczeństwa”
(KUPER, 2009, s. 31) podczas gdy cywilizacja wiktoriańska dopiero dąży do tego stanu.
Maszyczyszyn gra dziewiętnastowiecznymi pojęciami cywilizacji i dzikości, zamieniając je
miejscami. Według Kupera, który opisuje dziewiętnastowieczny sposób pojmowania
cywilizacji, już od drugiej połowy osiemnastego wieku:
„[p]ostęp opisywano przede wszystkim w kategoriach rozwoju rozumu, a rozum zaangażowany był w epicką
walkę, której celem miało być przełamanie oporu tradycyjnych społeczeństw […]. Ostateczne zwycięstwo
cywilizacji było pewne, ponieważ miała ona na swoich usługach naukę: najwyższy wyraz rozumu, prawdziwą i
skuteczną wiedzę o prawach, które leżą u podstaw zarówno przyrody, jak i społeczeństwa. (KUPER, 2009, s.
31).
Wiktoriańska cywilizacja Światów Solarnych staje się ucieleśnieniem postępu w
kategorii rozumu. Uwikłana w wypracowane przez siebie metody stopniowo poznaje świat,
dążąc do zrozumienia rządzących nim prawd, czyli paradoksalnie: dąży do stanu, który jest
już udziałem „dzikich”. To co miało być przypisane cywilizacji, jest udziałem plemion
prymitywnych, natomiast postęp to stan pośredni: człowiek „cywilizowany” przy pomocy
nauki i rozumu dopiero dąży do poznania prawd które dla Aborygena są zupełnie jasne i
poznawalne za pośrednictwem świata mitycznego. Maszczyszyn toczy steampunkową grę: z
jednej strony ukazuje Enklawę, która poznawalna jest za pośrednictwem
dziewiętnastowiecznej naukowości (w czym możemy dostrzec przejaw steampunkowego
impulsu nostalgicznego), a z drugiej w jej granicach umieszcza idygeniczną rasę „dzikich”
Aborygenów którzy nie tylko pełniej rozumieją jej strukturę ale także, jeśli uwzględnimy ich
związek z Hadami, odpowiadają za jej powstanie (co sygnalizuje obecność impulsu
melancholijnego, obnażającego mroczną stronę społeczeństwa wiktoriańskiego i mentalności
kolonialnej: z jednej strony ukazany został stosunek ludzi „cywilizowanych” do „dzikich”, a z
drugiej przewrotnie pokazane jest ich zacofanie względem ludów pierwotnych). Odczytując w
ten sposób Światy Solarne widzimy, że to człowiek wiktoriański tak naprawdę uwięziony jest
na swojej wyspie i dopiero rozpoczyna podróż na drodze postępu. Za taką interpretacją
przemawia przypadek sir Ashleya, który pewien wgląd w „prawdziwą i skuteczną wiedzę o
prawach leżących u podstaw przyrody” (KUPER, 2009, s. 31) uzyskał nie w trakcie
akademickich badań, ale w chwili, gdy wprowadzony został do aborygeńskiego świata
mitycznego.
Nieskażona technologią czystość, duchowa więź z kosmosem pozwala także
dopatrywać się w kreacji powieściowych Aborygenów przewrotne urzeczywistnienie
romantycznego „mitu szlachetnego dzikusa” o którym w kontekście pierwotnych plemion
australijskich pisał ELIADE (2004, s. 15). Rumuński religioznawca i etnolog zwracał uwagę
na to, że „dla romantycznych dekadentów pierwotna prostota była zarówno formą
duchowości pełnej i doskonałej […], jak i naiwnej naturalności szlachetnego dzikusa nie
skażonego rozkładem i degeneracją postępu cywilizacyjnego”. Badacz podkreślał także rolę
„świętej historii” (ELIADE, 2004) w kreowaniu tożsamości ludów pierwotnych. Korzystając
z koncepcji mitu wypracowanej przez Eliadego, możemy zauważyć, że mit, w indygenicznej
kulturze rdzennych mieszkańców Australii, jest opowieścią o stworzeniu, relacją „o tym, jak
coś powstało, zaczęło być. Mit mówi tylko o tym, co wydarzyło się faktycznie, o tym, co
przejawiło się w sposób wyraźny”. Rumuński religioznawca podkreśla także rolę Istot
Nadnaturalnych, które stworzyły świat, a poprzez ich interwencję „człowiek jest tym, kim jest
obecnie” (ELIADE, 1998, s. 11-12). Jak zauważa Marcin KLIK (2016, s. 75-76) w Teoriach
Mitu, „Eliadowska refleksja nad mitem krąży wokół pojęcia hierofanii, oznaczającego
objawienie się świętości w świecie, czy też […] wtargnięcie sacrum w sferę profanum”.
Badacz podkreśla rolę mitu w percypowaniu świata przez posługujące się nim społeczeństwa
pierwotne. Według teorii Eliadego „[o]powieść mityczna jest drogą do hierofanii. Mit,
przekazywany z ust do ust lub odtwarzany podczas obrzędu w społeczeństwach pierwotnych,
umożliwia powrót do prapoczątku wszechrzeczy i zrozumienie tajemnicy bytu” (KLIK, 2016,
s. 76). Maszczyszyn wykorzystuje potencjał aborygeńskiej kosmogonii, poddając ją
fantastycznonaukowej reinterpretacji. Mityczny świat objawia się w powieści w kilku różnych
aspektach.
Ważną rolę w aborygeńskim sposobie poznawania świata pełni stan snu i marzenia
sennego. Jak zauważa Adam ANCZYK (2018, s. 258), autor Konceptualizacji snu i marzeń
sennych w kulturach indygenicznych, „[w] kulturach indygenicznych równie (jeśli nie
bardziej) znaczącym aspektem marzeń sennych są ich funkcje społeczne” […] marzenia senne
biorą udział w tworzeniu się kulturowej wiedzy na temat otaczającego świata”. Mieszkańcy
Australionu to pierwotni mieszkańcy pradawnej krainy, która w mitologii (faktycznych)
Aborygenów istniała w pierwszym okresie istnienia świata, w Okresie Marzeń, nazywanym
także Czasem Snu22. Epoka marzeń i sen pełnią istotną rolę w wierzeniach Aborygenów, co
wiąże się bezpośrednio z mitem kosmogonicznym oraz charakterystyczną dla plemion
Australii sferą sacrum. Autor Mitologii Aborygenów pisał o tym następująco:
22 Nazwa zależna jest od tłumacza. W polskim przekładzie Mitologii Aborygenów (Mudrooroo) pojawiają się
określenia „Marzenie” oraz „Okres Marzeń”, w Pierwotnych mieszkańcach Australii (Frederick Rose) „Sen”
i „Epoka Snu” natomiast w przekładzie Religii australijskich (Mircea Eliade) oraz książce Religie Australii
(Andrzej Szyjewski) to samo zjawisko nazwane zostaje „Snem” oraz „Czasem Snu”. Z racji tego, iż
wszystkie tłumaczenia odnoszą się do angielskich określeń „the Dreaming” oraz „the Dreamtime” które na
język polski można przekładać w każdy z powyższych sposobów, a jednocześnie oddają istotę owych pojęć,
w dalszym tekście będę posługiwał się nimi naprzemiennie. W językach aborygeńskich istnieje o wiele
więcej słów pozwalających nazwać omawiane zjawiska. Wymienia je między innymi Mudrooroo czy
Szyjewski, zaś Eliade skłania się do terminu wywodzącego się z języka plemienia Aranda, czyli czasu
„alchera lub alcheringa” (ELIADE 2004, s. 23).
Nasze życie jest życiem duchowym w tym sensie, że widzimy jego współzależność i ścisłe powiązanie z
wszelkim istnieniem; istnieniem, które organizowało zarówno materialną dziedzinę prostej cielesności, jak i
sferę duchowości, a które określane jest terminem „Marzenie” (the Dreaming). Owo Marzenie to nieprzerwany
proces tworzenia, który rozpoczął się dawno temu, w okresie zwanym „Okresem Marzeń” (the Dreamtime).
Wtedy to ziemia otrzymała swe cechy materialne od istot stwórczych […]. [Ich działaniom] zawdzięczamy
rozwój flory oraz fauny wraz z jej częścią zwaną rodem ludzkim. Z tych samych też czasów […] pochodzą
obrzędy i uroczystości (MUDROOROO, 1997, s. 5).
Według podań cały świat ukształtowany został przez duchowych przodków się w
mitycznej epoce, do której nadal można się dostać podczas odpowiednich, sakralnych
obrzędów czy też będąc pogrążonym w marzeniach sennych, na co uwagę zwraca Andrzej
SZYJEWSKI (2000, s. 26), który w Religiach Australii tłumaczy wieloznaczność ukrytą pod
pojęciem Czasu Snu:
Sen był i jest „zawsze”, a więc i teraz, błędem jest uznawanie go jedynie za „Złoty wiek”, rajskie,
pierwotne czasy. Termin ten jest wielością znaczeń w jedności, poza opowieściami o czasach, które były
niegdyś, opisuje rzeczy, które ciągle się zdarzają […], jest także czymś na kształt Logosu, pierwiastka
sakralnego przenikającego rzeczywistość, konstytuującego wszystko co znaczące dla Aborygena.
Aborygeni uważają, że, tak samo jak inne istoty żywe, stanowią jedność z całym
kosmosem. Według ich wierzeń „cały wszechświat przesiąknięty jest życiem”
(MUDROOROO, 1997, s. 5). Autor Mitologii Aborygenów określa go mianem „żywej i
oddychającej biomasy (MUDROOROO, 1997, s. 5), która podzielna na poszczególne
jedności – rodziny (autor wymienia m.in. rodziny gwiazd, drzew, zwierząt i ludzi), stanowi
integralną całość. Przy całej różnorodności świat widziany ich oczami jest światem o ludzkich
właściwościach, o czym przekonuje Frederic ROSE (1973, s. 29) w książce Pierwotni
mieszkańcy Australii: „Ponieważ Australijczycy identyfikują naturę ze sobą, przeto w
naturalnych gatunkach widzą istoty o ludzkich właściwościach, Australijczyk spostrzega
wokół siebie niezmienny krajobraz, który tłumaczy sobie tym, że takie właśnie istoty o
ludzkich właściwościach stworzyły go w zamierzchłym czasie”.
Zamierzchłe czasy, epoka stworzenia, były udziałem istot, w których Aborygeni
widzieli cechy ludzkie. Interesujące wydaje się więc w tej perspektywie spojrzenie na
początek organizacji znanej w Trylogii Solarnej Enklawy, który przypisywany jest Hadom. W
tym momencie pojawia się ważny łącznik spajający aborygeńską kosmogonię z konstrukcją
powieściowej rzeczywistości. Według Eliadego Aborygeni wierzą, że „kula ziemska,
człowiek oraz zróżnicowany świat flory i fauny zostały stworzone przez pewnie Istoty
Nadprzyrodzone, które następnie zniknęły” (podobnie, jak Enklawa zapoczątkowana została
przez cywilizację, która odeszła), natomiast „sam akt stworzenia nie był kosmogonią, ile
raczej modelowaniem i przekształcaniem [podkr. wł.] już wcześniej istniejącej materii. […]
inaczej mówiąc, stworzenie było aktem modyfikacji już wcześniej istniejącej bezkształtnej
materii” (ELIADE, 2004, s. 23). Co więcej, za sprawą Istot Nadnaturalnych „zaistniała nasza
rzeczywistość; bądź rzeczywistość globalna – Kosmos, bądź tylko pewien jej fragment
[podkr. wł.]” (ELIADE, 1998, s. 12). Widać to u Maszczyszyna, gdzie fragment przestrzeni
nazwany później Enklawą nie został stworzony, ale uległ przekształceniu w skutek ingerencji
tajemniczych istot. Pradawna rasa konstruktorów, budowniczych i mistrzów protetyki posiada
cechy, którymi w cyklu powieściowym Maszczyszyna dysponują także plemiona
aborygeńskie, co może wskazywać na ich bezpośrednie powiązanie. Między Hadami a
powieściowymi Aborygenami można dostrzec zależność podobną tej, która istnieje pomiędzy
plemionami rdzennych mieszkańców Australii, a ich przodkami i totemami kształtującymi
świat w Epoce Snu23. Istotne jest zwrócenie uwagi na duchowość i sferę sacrum. W
Hrabiance Asperii czytamy: „Jestem pewny, że mówią o Hadach i używanych przez nich
energiach. Wnioskuję, że specyficzna kultura naszych demiurgów lokalnych koncentruje się
bardziej na sferze duchowej niż materialnej” (MASZCZYSZYN, 2019c, s. 562). Powyższy
cytat wskazuje na koncentrację zarówno rasy konstruktorów, jak i plemion aborygeńskich na
sferze duchowej, którą interpretować można właśnie jako Marzenie oraz Okres Marzeń
będący także składnicą (dla Hadów od której pochodzi) oraz źródłem (dla czerpiących z niej
Aborygenów) wiedzy o wszechświecie. SZYJEWSKI (2000, s. 27) zauważa, że „Przede
wszystkim Czas Snu odnosi się do rzeczywistości opowiadanej w mitach”. Wiedza czerpana z
opowieści mitycznych może być więc bezpośrednią, zsakralizowaną mądrością przekazywaną
przez pokolenia. Obcowanie ze sferą sacrum możliwe staje się w trakcie trwania
odpowiednich obrzędów i rytuałów lub w trakcie snu, gdy umysł poddaje się marzeniom
sennym. „Do Czasu Snu [pisze Szyjewski – przyp. wł.] każdy dostaje się w marzeniach
sennych czy w czasie odprawiania rytuałów. Sen jest więc w istocie przedmiotem wiary,
australijskim odpowiednikiem słowa »świętość«, »religia«” (SZYJEWSKI, 2000, s. 26). Stan
ten towarzyszy także bohaterom Maszczyszyna.
23 Powieściowi aborygeni są najprawdopodobniej bezpośrednimi spadkobiercami lub potomkami pradawnej
cywilizacji Hadów, uznawanej za rasę twórców, co można odczytać w kontekście australijskich wyobrażeń.
Istotną rolę odgrywałby w tym wypadku proces przekazywania wiedzy za pośrednictwem mitów (ROSE, s.
30).
Aborygeni obecni w Trylogii Solarnej podróżują poprzez przestrzeń kosmiczną w
trakcie transu przypominającego sen, w czym dostrzec można podobieństwo także do sposobu
wędrówek opisanych w Uranii. Istotnym elementem spajającym w steampunkową całość
fantastyczne, dziewiętnastowieczne wyobrażenia o kosmosie, obecne w prozie Flammariona
oraz wierzenia rodzimych mieszkańców Australii jest postać Yarragee. Będący
przedstawicielem jednego z plemion Aborygenów, reprezentuje sobą całą kulturę oraz wiedzę
swojego ludu. Jednocześnie staje się mentorem oraz przewodnikiem, który prowadzi drużynę
sir Ashleya po meandrach gwiezdnych szlaków, w trakcie podróży ucząc ich o tajemnicach
kosmosu. Widoczne jest jego podobieństwo do IX muzy, wiodącej głównej bohatera do
najodleglejszych zakątków wszechświata i objaśniającej napotykane po drodze zjawiska. Co
więcej, podróże przedstawione zarówno w Uranii, jak i aborygeńskie wędrówki w Trylogii
Solarnej odbywają się poza czasem. Protagonista powieści Flammariona w krótkim czasie
zostanie zabrany z Ziemi do odległych galaktyk: „Urania porwała mnie szybkim lotem ku
przestrzeniom gwieździstym” (FLAMMARION, 1898, s. 10), pisze francuski astronom. Cała
podróż, której nie można wyrazić żadną precyzyjną miarą odległości, odbyła się w trakcie snu
badacza, gdy umysł, wyzwolony od przyziemnych ograniczeń ciała, wędrował z gwiezdną
przewodniczką – patronką astronomii, która zna wszystkie tajemnice tej nauki. Cała
wędrówka trwała tyle czasu, ile pozostawione na Ziemi ciało pogrążone było we śnie.
Maszczyszyn, pośród wielu rozmaitych sposobów odbywania wędrówek kosmicznych,
którymi posługują się bohaterowie jego powieści, opisuje także teleportację, będącą
zdolnością plemion aborygeńskich do natychmiastowych podróży poprzez przestrzeń.
Polski pisarz łączy ze sobą dziewiętnastowieczną i współczesną, teoretyczną wiedzę
astronomiczną z mitologią i wierzeniami aborygeńskimi, tworząc specyficzny świat
alternatywnej naukowości. Użycie pozornie wykluczających się punktów podparcia pozwala
na wzniesienie konstrukcji stanowiącej szkielet jego steampunkowego uniwersum.
Wykorzystanie prawd obecnych w mitach nie wyklucza możliwości ich naukowego
objaśnienia. Takie działanie można także zaobserwować w drugim kierunku: również przy
pomocy nauki wydaje się możliwe wyjaśnienie zasad rządzących światem mitycznym.
Pomimo naukowości omawianych tez i teorii (w tym przypadku: teorii na temat
czasoprzestrzeni i podróży czasoprzestrzennych) służących nazwaniu pewnych istniejących
prawidłowości, do tego celu mogą sprawdzić się również inne, w tym duchowe koncepcje.
Plemiona Australionu pozostające w jedności z kosmosem poznają jego prawa w sobie tylko
znany sposób24, a podróże teleportacyjne są dla nich czynnością tak naturalną jak
oddychanie25. Maszczyszyn łączy wątek duchowy z wątkiem naukowym, co objawia się
między innymi w sposobie pojmowania rzeczywistości, przez Aborygenów. Yarragee objaśnia
sir Ashleyowi, na czym polega sztuka natychmiastowego przemieszczania się przy pomocy
znanego badaczowi języka nauki:
– Nie było pana przez chwilę w obecnej rzeczywistości – powiedział, stając nagle obok. – Poruszał się
pan w innej.
– Mówi pan o wymiarze?
– Nie. Świat innego wymiaru znajduje się znacznie głębiej. Istota pańskiego gatunku może co najwyżej
przeczuwać jego istnienie, nigdy do niego nie docierając. Teleportacja jest takim ślizgiem tuż pod powierzchnią
wszechrzeczy, nie przenika głębiej, ale doskonale uwidacznia warstwowe struktury czasoprzestrzeni
(MASZCZYSZYN, 2019a, s. 140).
Przy całej fachowości oraz posługiwaniem się pojęciami typowymi dla nauki, podróże
teleportacje nie byłby możliwe bez magicznych rytuałów26. Zwraca nas to ponownie ku
religijności plemion australijskich, dla których klan oraz tradycja łączą się z pojęciem religii.
Pisał o tym, między innymi, SZYJEWSKI (2000, s. 111):
Klan stanowi z reguły u Australijczyków naturalną grupę religijną, gdzie przynależność do danego klanu
oznaczała konieczność uczestniczenia w rytuałach rozmnożenia danego totemu. Członkowie klanu podzielają
wspólne wartości, opowiadają te same mity o swych przodkach i biorą udział w odrębnych rytuałach
poświęconych swym totemom.
Aborygeńskie plemiona zamieszkujące kosmos w Trylogii Solarnej dzięki rytuałom
oraz przekazywanym przez pokolenia mitom posiadają zdolność podróży przez wszechświat.
Wędrówka ta jest natychmiastowa z punktu widzenia obserwatora znajdującego się „na
zewnątrz”, natomiast teleportujące się osoby – między innymi Yarragee czy sir Ashley – w jej
24 Jest on związany jest ze sferą sacrum i obcowaniem z Czasem Snu.
25 W powieści jest tak zwyczajna i naturalna, że bez problemu posługują się nią nawet dzieci, które
przemieszczają się skokami teleportacjami w trakcie swoich zabaw.
26 Jednymi z nich są okadzanie w celu wypędzenia złych duchów czy tatuowania ciała. W Światach Solarnych
czytamy: „Wreszcie podjął z ogniska płonącą szczapę. Ze zdziwieniem ujrzałem na niej olśniewająco
czerwone liście. Przesuwał ją wzdłuż mego ciała i wymachiwał wspak i w poprzek. […] Ten opar oczyści
pana z obecności złych duchów, subtelnych dotyków dusz martwych i prób przenikania umysłów żywych.
[…] Posiada pan od teraz prosty tatuaż, który pozwoli na niewielkie przemieszczanie w czasoprzestrzeni”
(MASZCZYSZYN, 2019a, s. 139-140).
trakcie mogą obserwować przesuwający się wokół nich świat. Wędrówka ta przypomina więc
podróż27, w jaką IX muza zabrała głównego bohatera Uranii:
Patrz! Widzisz wciąż, zawsze i wszędzie nowe archipelagi wysp niebieskich, nowe wszechświaty.
– Zdaje mi się, o Uranio, że od bardzo dawna już i z wielką szybkością szybujemy po niebie
bezgraniczném?
– Mogli-byśmy zawsze tak samo szybować – odrzekła – nigdy-byśmy nie dosięgli granicy ostatecznéj
(FLAMMARION, 1898, s. 32-33).
Dla Trylogii Solarnej charakterystyczna jest zwłaszcza podróż kosmicznych rozbitków
opisana w Światach Alonbee. Drużyna sir Ashleya, przyozdobiona plemiennymi tatuażami
Aborygenów, przesuwa się skokami poprzez przestrzeń. Opisana wędrówka przypomina
zbiorowy sen na jawie, gdzie czas, mierzony ziemskimi miesiącami i latami, zdaje się nie
istnieć lub płynąć wypaczonym biegiem. Bohaterowie znajdują się w nieokreślonym stanie
pomiędzy letargiem a świadomością. Zagubieni w przestrzeni kosmicznej nieświadomie
tworzą grupę społeczną, w której widać podobieństwo do plemienia Aborygenów28
.
Oniryczność międzygwiezdnej włóczęgi przejawia się także w samej kompozycji tekstu,
gdzie kolejne akapity zdają się odpowiadać następującym po sobie przebłyskom świadomości
sir Ashleya. Czas zdaje się przeskakiwać, zwalniać i przyspieszać. Protagonista zdaje sobie
sprawę z jego upływu, a jednocześnie, paradoksalnie wydaje się go nie odczuwać:
„Oddaliłem się i zagubiłem na dobrą dobę. […] Zrównałem się z baronem dopiero po
tygodniu teleportacjach manewrów. […] Przybiłem do dwójki przyjaciół po następnej
godzinie. […] Już po paru tygodniach straciliśmy w tym długotrwałym oszronieniu wszelkie
czucie w członkach” (MASZCZYSZYN, 2019b, s. 11-12). Objawy onirycznej podróży
można odnaleźć także w kolejnych relacjach sir Ahleya, w których wydarzenia z przeszłości
zostają przeplecione z teraźniejszymi i przeszłymi: „Tymczasem moja córka Asperia po
pierwszych sześciu miesiącach dryfowania zaskoczyła mnie pierwszym świadomym
dotknięciem. Pozostawiła mnie w szoku trwającym całe tygodnie. […] Usnąłem od tego na
poły sparaliżowany” (MASZCZYSZYN, 2019b, s. 13). Podróż można przyrównać także do
marzeń rozgorączkowanego umysłu osoby pogrążonej w chorobie w którym rzeczy wyśnione
mieszają się z krótkimi przebłyskami świadomości tworząc jedną, specyficzną
27 Nasuwa to także skojarzenie z „filmowością” wędrówki Podróżnika w Czasie z kart powieści Wellsa, który
siedząc w fotelu obserwował przesuwające się przed jego oczami obrazy.
28 Jak wiadomo z tekstu, posiadają oni zdolność plemiennej teleportacji. W Światach Solarnych dowiadujemy
się, że „[p]rzecież [aborygeni – przyp. wł.] z łatwością poruszają się wzdłuż i wszerz Układu Solarnego,
dokonując teleportacji plemiennych” (MASZCZYSZYN, 2019a, s. 127).
(nie)rzeczywistość. Interesujący w tym kontekście jest także sposób, w jaki autor decyduje się
wyróżnić fragment tekstu poświęconego kosmicznej tułaczce. Quasi-rozdział zamieszczony
przed prologiem wyrwany zostaje ze struktury czasu, którym podąża dalsza historia Światów
Alonbee.
Świat duchowości i nauki
Autor Teorii mitu przygląda się związkom literatury z mitem, z których pomocnym przy
zrozumieniu mitologicznego świata w Trylogii Solarnej jest koncepcja mitu jako „schematu
umożliwiającego zrozumienie rzeczywistości” (KLIK 2016, s. 143). Klik przywołuje między
innymi zdanie francuskiej literaturoznawczyni, Marie-Catherine Huet-Brichard, według której
„mityczne opowieści urzekają pisarzy, gdyż oferują im symboliczny obraz człowieka i jego
miejsca we wszechświecie, a w konsekwencji stanowią klucz do interpretacji rzeczywistości”
Badacz zauważa też, że mity umożliwiają pisarzom „wykorzystanie tradycyjnych wzorców do
zrozumienia teraźniejszości” (KLIK, 2016, s. 143-144). Maszczyszyn wykorzystuje potencjał
mitologii australijskiej, która w świecie powieściowym stają się nośnikiem starożytnej wiedzy
oraz prawd o miejscu człowieka we wszechświecie. Dzięki temu zabiegowi niepojęte prawa
rządzące wszechświatem stają się bardziej zrozumiałe i oswojone, a alternatywny świat
Enklawy – prawdopodobny oraz uzasadniony. W mitach zakodowana została znajomość praw
rządzących kosmosem, poznawalnych także z perspektywy naukowej. Pochodząca
bezpośrednio z mitologii rdzennych mieszkańców Australii jedność tego ludu z całym
kosmosem została przez Maszczyszyna wzbogacona o posiadaną przez pojawiające się w
powieści plemiona zaawansowaną wiedzę na temat fizyki i astronomii. Autor w kreacji
Aborygenów łączy naukowość z religijnością, wskutek czego jedna z najbardziej
niedocenianych grup etnicznych29 okazuje się najbardziej kompetentna jeśli chodzi o
rozważania na temat natury wszechświata, a także najbliższa ideałowi społeczeństwa
kosmicznego. Rose pisze dalej: „Zdarzenia ukazane w mitach stworzenia, a także w innych
mitach traktujących o istotach na pół ludzkich, na pół zwierzęcych według poglądu
Australijczyków rozegrały się w epoce, dla której istnieje inne określenie, ale które zawsze
ma to samo znaczenie: »epoka Snu« (ROSE, 1973, s. 30). W podobny sposób wiedza
astronomiczna Aborygenów solarnych30 mogła zostać zrytualizowana: czysta nauka, którą
29 Jak zauważa Kuper, dziewiętnastowieczni antropologowie rdzennych mieszkańców Australii uznawali za
najbardziej prymitywnych (KUPER, 2009, s. 81), „Jakby nie było, nadzy czarnoskórzy łowcy-zbieracze
najbardziej odpowiadali wiktoriańskiemu obrazowi ludzi pierwotnych (KUPER, 2009, s. 98).
30 Określenia „Aborygeni solarni” używam w celu odróżnienia powieściowej kreacji od jej pierwowzoru ze
świata empirycznego.
mogli posługiwać się Hadowie, przekazywana przez kolejne pokolenia pod postacią mitów i
pieśni mogła przejść ze sfery profanum w sferę sacrum – przejście to jednak nie pozbawiała
jej naukowości – ta obecna jest w języku, którym posługują się powieściowi Aborygeni.
Można to odczytać w następujący sposób: Epoka Snu była czasem, gdy Hadowie kształtowali
wszechświat – niezwykle wysoko rozwinięta cywilizacja pozostawiła swą wiedzę
spadkobiercom, którzy przekazywali ją z pokolenia na pokolenie w formie opowieści, przez
co ta, w przeciągu tysiącleci, ulega rytualizacji. Czas Snu, czyli moment stworzenia nadal
obecny jest w przekazach Aborygenów, a wiedza o prawidłowościach rządzących
wszechświatem zawarta jest w treści ich mitów. Konfrontując dwie społeczności: cywilizację
człowieka solarnego z aborygeńskimi plemionami dostrzegalne stają się transhumanistyczne
rozważania na temat postczłowieczeństwa, które zamknięte w dziewiętnastowiecznym,
wiktoriańskim sposobie postrzegania rzeczywistości sprowadza się do imperialistycznej
kategoryzacji ludzi na lepszych (cywilizowanych) i gorszych (dzikich), mimo iż technologia i
modyfikacja ciała wcale nie przekładają się na rozwój człowieka. Prawdziwe, pełne poznanie
rzeczywistości możliwe jest tylko poprzez więź z naturalnym porządkiem rzeczy. Ten
natomiast, wywodzący się z religijnych wyobrażeń i silnie zmitologizowany, okazuje się
możliwy do interpretacji z perspektywy naukowej. Światów Solarne mogą także nieść
przesłanie, że nie ma jednej poprawnej idei postępu, tak jak nie ma jednego poprawnego
sposobu na życie. Człowiek wiktoriański nie jest z góry skazany na porażkę: dopiero
wypracowuje własne metody dążenia do poznania, ciągle ewoluuje, podczas gdy Aborygeni,
obcujący ze światem mitycznym, zdają się znajdować już u celu tej podróży. Wypracowane
przez oba te ludy metody – naukowy i duchowy, „cywilizacyjny” i „dziki” nie muszą się
wykluczać – mogą istnieć niezależnie od siebie, czy nawet ze sobą współgrać i służyć do
odmiennego nazwania tej samej rzeczy. Analizując wątek snu, można zauważyć, że Trylogia
Solarna stanowi intrygujący tygiel, w którym odnajdujemy powiązania ze światem
naukowości: dziewiętnastowiecznej oraz nam współczesnej, a także równie silne, pozornie
stojące w opozycji, związki z aspektami metafizycznymi i kulturowo-religijnymi. Pojawia się
romantyczna, oniryczna wizja wyśnionego świata; widzimy związek z obecną u Flammariona
fascynacją spirytyzmem i wpływami Kardeca, które przejawiają się poprzez jedność
bohaterów z otaczających ich wszechświatem. Pojawiają się wreszcie bardzo silne
bezpośrednie odwołania do kultury, wierzeń i wyobrażeń o świecie rdzennych plemion
Australii. Z kolei sen, obserwowany z punktu widzenia romantyków jak i rdzennej ludności
Australii może przedstawiać się jako pewnego rodzaju metafizyczna podróż. Ta natomiast w
uniwersum wykreowanym przez Maszczyszyna łączy się bezpośrednio ze światem
naukowym. Z jednej strony, jest to wyraz retrosentymentalnej fascynacji naukowością
przeszłą, dziewiętnastowieczną (oniryczna tułaczka bohaterów przez przestrzeń kosmiczną w
stanie przypominającym sen, przywodząca na myśl podróż astronoma na kartach Uranii); z
drugiej zaś, współczesnymi badaniami i nowinkami (przykład skoku czasoprzestrzennego,
którego dokonuje Yarragee) które kierują naszą uwagę w stronę fantastyki naukowej. W
dziele Maszczyszyna niepewności świata naukowego można wyjaśnić przy pomocy
wyobrażeń metafizycznych, a te natomiast: uzupełnić przy pomocy nauki i rozumu. Koło się
zamyka, a wszystkie jego elementy stanowią jedność, obracane steampunkową piastą Trylogii
Solarnej.
Bibliografia
ANCZYK Adam, 2018: Konceptualizacje snu i marzeń sennych w kulturach indygenicznych:
perspektywa psycho-kulturowa. „Przegląd Kulturoznawczy” nr 2 (36).
ALBRECHT Kathe Hicks, 2016: The Machine Anxieties of Steampunk: Contemporary
Philosophy, Victorian Aesthetics, and the Future. „Academic Research and Dissertations” nr
- https://digitalmaine.com/academic/16/
CIUPKA Stanisław, 2020: Spojrzenie na problematykę Boga i religii u transhumanistów.
„Przegląd Polsko-Polonijny”, nr 11.
DUKAJ Jacek, 2017: Inne pieśni. Wyd. 2. Kraków: Wydawnictwo Literackie.
ELIADE Mircea, 1998: Aspekty mitu. Przeł. P, Mrówczyński. Warszawa; Wydawnictwo KR.
ELIADE Mircea, 2004: Religie australijskie. Wprowadzenie. Przeł. Elżbieta, Włodzimierz
ŁAGODZCY, Warszawa: Wydawnictwo KR.
FINN Michael R., 2007: Science et paranormal au 19 siècle: la science-fiction spiritualiste de
Camille Flammarion. „Dalhousie French Studies”, vol. 78.
FLAMMARION Kamil, 1898: Urania. Przeł. Stanisław KRAMSZTYK. Warszawa:
Nakładem i drukiem S. Lewentala.
FLAMMARION Kamil, 1873: Wielość światów zamieszkiwanych. Studyjum w którem
wykładają się warunki zamieszkalności ziem niebieskich, roztrząsane ze stanowiska
astronomii, fizyjologii i filozofii naturalnej. Przeł. Jakub WAGA. Warszawa: Drukiem Józefa
Ungra.
FORAJTER Wacław, 2021: Dusza uraniczna. Inna lektura Pokolenia Marka Świdy Andrzeja
Struga. „Pamiętnik Literacki”, nr 1 (112).
GORLIŃSKI-KUCIK Piotr, 2017: TechGnoza, uchronia, science fiction. Proza Jacka Dukaja.
Katowice: Wydawnictwo Uniwersytetu Śląskiego.
GÓRECKA Magdalena, 2013: Historie alternatywne w konwencji steampunk i cyberpunk –
wariacje na temat powstania styczniowego w powieściach Konrada T. Lewandowskiego i
Adama Przechrzty. „Acta Humana” nr 1 (4).
GÓRECKA Magdalena, 2019: Impuls kontrfaktyczny, Impuls kontrfaktyczny a pamięć
kulturowa. Historie alternatywne jako narodowe imaginarium. „Creatio Fantastica”, nr 1 (60).
GROSS Cory, 2007: Varieties of Steampunk Experience. Nostalgic versus melancholic
steampunk. „SteamPunk Magazine”, nr 1.
KARDEC Allan, 1934: Księga duchów. Zasady spirytyzmu i praw moralnych z niego
wynikających – Istnienie duchów – ich stosunek do ludzi. – O nieśmiertelności duszy. – O
obecnem i przyszłem życiu człowieka. – podane przez wyższe duchy za pośrednictwem
różnych medjów. Przeł. J. Ch. Wisła: Nakładem „Hejnału”.
KLIK Marcin, 2016, Teorie mitu, Współczesne literaturoznawstwo francuskie (1969-2010).
Warszawa: Wydawnictwo Uniwersytetu Warszawskiego.
KUKULAK, Szymon P., 2016: Długi cień. Proza Jacka Dukaja wobec twórczości Stanisława
Lema w perspektywie rozwoju techniki i ewolucji gatunku. W: Wyjść poza tekst. Literatura
wobec tradycji i rzeczywistości. Red. Szymon P. KUKULAK, Józef OLEJNICZAK.
Katowice: Wydawnictwo Uniwersytetu Śląskiego.
KUPER Adam, 2009: Wymyślanie społeczeństwa pierwotnego. Transformacje mitu. Przeł. T.
Sieczkowski, A. Dąbrowska. Kraków: Wydawnictwo Uniwersytetu Jagiellońskiego.
LEMANN Natalia, 2019: Historie alternatywne i steampunk w literaturze. Archipelagi
badawczo-interpretacyjne. Łódź: Wydawnictwo Uniwersytetu Łódzkiego.
LEMANN Natalia, 2020: Posthumanizm w wersji vintage: koncepcje posthmanistyczne w
historiach alternatywnych i steampunku. „Sensus Historiae” nr 1 (38).
LEŚ Mariusz M., 2016: Nostalgia retrofuturystów. „Białostockie Studia Literaturoznawcze”,
nr 9.
MAJ Krzysztof M., 2015: Allotopie. Topografia światów fikcjonalnych. Kraków: Universitas.
MAJ Krzysztof M., WĄSOWICZ Magdalena, LEMANN Natalia, et. al., 2019: Allohistorie i
kontrfaktyczności. Przeł. S. Borowska-Szerszun, M. Tokarski. „Creatio Fantastica”, nr 1 (60).
MASZCZYSZYN Jan, 2019a: Światy Solarne. Olsztyn: Stalker Books.
MASZCZYSZYN Jan, 2019b: Światy Alonbee. Olsztyn: Stalker Books.
MASZCZYSZYN Jan, 2019c: Hrabianka Asperia. Olsztyn: Stalker Books.
MUDROOROO, 1997: Mitologia Aborygenów. Przeł. Mirosław NOWAKOWSKI. Poznań:
Dom Wydawniczy REBIS.
MAZURKIEWICZ Adam, 2014: „Jak być mogło?…” O historii alternatywnej w polskiej
literaturze fantastycznonaukowej (rekonesans). W: Literatura i kultura popularna. Badania i
metody. Red. Anna GEMRA, Adam MAZURKIEWICZ. Wrocław: Pracownia Literatury i
Kultury Popularnej oraz Nowych Mediów.
OLKUSZ Ksenia, 2017: Materializm kontra ezoteryka. Drugie pokolenie pozytywistów
wobec „spraw nie z tego świata”. Kraków: Ośrodek Badawczy Facta Ficta.
PERSCHON Mike D., 2012: The Steampunk Aesthetic: Technofantasies in a Neo-Victorian
Retrofuture. Edmonton: University of Alberta.
PIASECKA Maria, 1992: Mistrzowie snu. Mickiewicz – Słowacki – Krasiński. Wrocław:
Ossolineum.
ROSE Frederick, 1973: Pierwotni mieszkańcy Australii. Przeł. Gabriela MYCIELSKA.
Warszawa: Państwowy Instytut Wydawniczy.
SZYJEWSKI Andrzej, 2000: Religie Australii. Kraków: Zakład Wydawniczy Nomos.
TOKARZ Bożena, 2014: Świadomość formy w powieści Jacka Dukaja Inne pieśni.
„Zagadnienia Rodzajów Literackich”, nr 2 (57).
VANDERMEER Jeff, CHAMBERS S. J., 2011: The Steampunk Bible. New York: Abrams
Image.
WĄSOWICZ Magdalena, 2016: Historie alternatywne w literaturze polskiej: typologia,
tematyka, funkcje. „Zagadnienia Rodzajów Literackich”, nr 59 (118), z. 2.
https://journals.us.edu.pl/index.php/SSP/article/view/13133
Wywiad -link powyżej
Abstrakt
Celem rozmowy jest przybliżenie czytelnikom postaci Jana Maszczyszyna, pisarza polskiego pochodzenia mieszkającego w Australii, a także prezentacja jego sztandarowego dzieła: Trylogii Solarnej. Pierwsza część rozmowy dotyczy doświadczeń czytelniczych i pisarskich autora, a także zawiera krótką charakterystykę steampunku – konwencji, w której Maszczyszyn tworzy. Poruszony tutaj został temat retrofuturystyki, wiążący się z nostalgicznymi i melancholijnymi sposobami rozważań o XIX wieku. Druga część rozmowy została poświęcona Trylogii Solarnej i niektórym jej wątkom. Pisarz opowiada o źródłach, z których czerpał wiedzę niezbędną do kreacji uniwersum, a także samego sposobu jego tworzenia. Autor opowiada również o teoriach naukowych, które stały się inspiracją do stworzenia uniwersum Trylogii…, oraz o powiązanych z tym tematem sposobach naukowej interpretacji świata.
Fragment
„Wiek XIX jakby przeciekł nam przez palce”
Rozmowa z Janem Maszczyszynem
“The nineteenth century seems to have slipped through our fingers”
An Interview with Jan Maszczyszyn
Konrad Kamil Zielonka
: Zacznijmy od steampunku – gatunku,
w którym tworzysz, jego charakterystycznej stylistyki oraz
problematyki, która pojawia się w Twoich utworach. Kosmicz-
ne parowce, animozje społeczne, problem maszyn i maszyni-
zacji. To wszystko obecne jest w Twoich tekstach. Powiedz
więc, proszę, czym jest dla Ciebie steampunk.
Jan Maszczyszyn
: Wiek XIX był fenomenalnym okresem w roz-
woju cywilizacji ludzkiej. Szkoda, że trwał tak krótko. Wszelkie
ówczesne marzenia i tęsknoty, będące dziełem istot zamknię-
tych w okowach planety i wraz z nią rzuconych w niewy-
obrażalnie ogromną przestrzeń kosmiczną, są dziś dla nas nie
tylko postromantyczne, ale i z wielu względów inspirujące do
ponownego w nie wglądu i ich aktualizacji. I to mnie w steam-
punku wciąga najbardziej. Plus stylizacja językowa. Na ob-
czyźnie – po trzydziestu latach niepisania, nieporuszania się
w meandrach gramatyki polskiego słowa twórczego – wy
–
kształcenie takiego języka jest sztuką samą w sobie.
K.K.Z.
: Gdybyś miał spróbować go zdefiniować, to na jakie cechy
zwróciłbyś uwagę?
J.M.
: Zamiłowanie do pierwocin naukowego spojrzenia. Ducho-
wej eksploracji świata nieznanego. Rekomendacji uwspółcześ-
nionej idei i jej implantacji dramatycznej. W wielu przypad-
kach szacunek do pierwszych dokonań.
K.K.Z.
:
Bizzaro fiction
, „fikcja dziwaczna”. Także ten termin, obok
steampunku, pojawia się przy okazji charakterystyki Twojej
twórczości. Co mógłbyś powiedzieć o swoich doświadczeniach
z tym gatunkiem?
J.M.
: To były szybko pisane krótkie historyjki, w których imagi-
nacja przewyższała logikę. Nie wszystkie były udane, ale ich
aberracja mogła być zaraźliwa. Na pewno była to sztuka fobio-
pochodna, wręcz przywodząca na myśl bardziej lub mniej
uzewnętrzniony psychiczny ekshibicjonizm. Mógłbym polecić
Butonia
,
Swetronia
,
Przebieralnię
czy
Maskaradona
Jan Maszczyszyn, Konrad Kamil Zielonka
SSP.2022.20.01
s. 2 z 16
K.K.Z.
: Powrócę jeszcze na chwilę do kwestii, która nurtuje mnie
najbardziej. Jak myślisz: czy w świecie anglosaskim steam-
punk jest dziś tak samo popularną konwencją jak kilkanaście
lat temu?
J.M.
: Chyba nawet bardziej. Myślę, że spowszedniał.
K.K.Z.
: Spowszedniał?
J.M.
: Spowszedniał w sensie użyteczności. Pojawia się – w po-
staci pewnych elementów – w sporej liczbie produkcji
fantasy
.
Mowa o alternatywnej technologii, która miałaby uwierzytel-
nić każdy wykreowany świat równoległy. Baśniowość spięta
w ramy technologiczne. Tak więc wydaje mi się, że producent,
twórca sięga po ten aspekt steampunku i używa go, traktu-
je instrumentalnie, aby łatwiej trafić do wyobraźni widza,
czytelnika, odbiorcy. Bo oto nie trzeba niczego dogłębnie tłu-
maczyć, oto nie trzeba opierać się na fundamentalnych zasa-
dach przyrodniczej natury, czy też egzekwować literalnie praw
nauk ścisłych. Zdaje się, że owa uproszczona systematyka jest
w kontradykcji do dziewiętnastowiecznej tradycji popularyzo-
wania – w dosłownym sensie – nauki i techniki. W sprzeczno-
ści do egzekwowania naukowej zasadności. Stąd pomyślałem
o terminie lepiej charakteryzującym prozę, którą tworzę – na-
zwałem ją „retrofikcją”. Bo akurat pomimo mej fiksacji – tren-
du przewracania świata do góry nogami – staram się wpierw
ów świat uwierzytelnić naukowo. Tak postawić na nogach, aby
go móc efektownie potem przewrócić.
K.K.Z.
: Debiutowałeś w 1977 roku, od tego czasu wiele publi
–
kowałeś, także w antologiach. Co więcej, ukazał się zbiór
Twoich opowiadań, jedna trylogia, a niedługo ukaże się
druga powieść z powstającego nowego cyklu. Jak wyglądają
Twoje doświadczenia pisarskie? Czego nauczyłeś się przez te
wszystkie lata pisarskiej kariery? Co zmieniło się w Twojej
twórczości?
J.M.
: Na pewno uległ ewolucji język. Zmieniło się też podejście
do tworzenia literatury. Zamiast banalnych historyjek sta
–
ram się konstruować bogatsze i źródłowo znacznie bardziej
urozmaicone światy. Sięgam do prac naukowych zarówno
protoplastów współczesnych nauk ścisłych, jak i do bogatych
wyobrażeniowo obszarów przyszłych, cywilizacyjnych eks
–
presji.
K.K.Z.
: Czy są tacy współcześni pisarze fantaści, o których mógł-
byś śmiało powiedzieć, że Cię ukształtowali? Czy ktoś szcze-
gólnie Cię zainspirował?
J.M.
: Z polskich pisarzy na pewno największy wpływ na moje
pisanie miał Wiktor Żwikiewicz. Wydawał mi się wówczas,
gdy go poznałem, drugim Lemem. Ze światowych wzorców
wymieniłbym Patricka White’a, spośród fantastycznych mi-
strzów – Philipa Dicka.
„Wiek XIX jakby przeciekł nam przez palce”…
SSP.2022.20.01
s. 3 z 16
K.K.Z.
: Czy jest jakaś współczesna książka fantastyczna lub fan-
tastycznonaukowa, którą śmiało mógłbyś wskazać w gronie
swoich ulubionych jako jedną z najlepszych?
J.M.
:
Ubik
Philipa Dicka.
K.K.Z.
: Trudno nie zauważyć, że przez te wszystkie lata wyro-
biłeś sobie charakterystyczny, rozpoznawalny styl. Czy próbo-
wałeś swoich sił w innych gatunkach i stylach czy pozostajesz
wierny
bizzaro
i steampunkowi?
J.M.
: Obecnie piszę powieść mieszczącą się w gatunku klasycznej
fantastyki. Nosi tytuł
Aszeharia
. Powiem tylko, że odwołuję się
do klimatów
Diuny
Herberta.
K.K.Z.
: Gdybyś miał wskazać swój ulubiony tekst spośród wszyst-
kich przez siebie napisanych: opowiadań, powieści, nowelek,
co by to było?
J.M.
: Na pewno
Necrolotum
, później
Światy Solarne
z ich rozwija-
jącą się w warstwie przygodowej konceptualną głębią. Lubię
Wnetwstąpienie
,
Pasje mojej miłości
posiadały niegdyś moc, bu-
dzącą do mnie sympatię czytelników portalu „Nowej Fantasty
–
ki”, gdzie po raz drugi rozpoczynałem moje pisarstwo.
Homo
pregnantus
omal nie został sfinalizowany w wersji krótkome-
trażowej tutaj, w Australii.
K.K.Z.
: Praca nad którym z utworów najbardziej zapadła Ci
w pamięć?
J.M.
: Nad wspomnianym
Necrolotum
, ze względu na konieczność
zgromadzenia ogromnej ilości dokumentacji faktograficznej.
Wiele się nauczyłem.
K.K.Z.
: Nad jakim dziełem teraz pracujesz? Możesz powiedzieć
o nim kilka słów?
J.M.
: Dwie opowieści steampunkowe i wspomniana
Aszeharia
.
Akcja jednej z dwóch pierwszych przenosi nas na planetę dino-
zaurów, chodzi tutaj o transmisję biologicznych danych, druga
znów – pod oceany. Nic jednak podwodnego, jest to przykład
szalonej drogi postępu technologii windziarskiej.
K.K.Z.
: Jeszcze jedno pytanie, które wydaje mi się bardzo na cza-
sie, zanim przejdziemy do tematu
Trylogii Solarnej
. Pisarstwo
w czasach zarazy. Jak obecna sytuacja: pandemia,
lockdown
,
obostrzenia, widmo choroby, wpłynęła na Twoją pracę lite-
racką?
J.M.
: Najlepszym przykładem będzie tutaj
Szlachcic na Marsie
1
odwołujący się do tematu duszności covidowej, którą ciężko
z żoną przeszliśmy. W opowiadaniu znajdziemy na planecie
poszukiwany w całej Galaktyce rzadki minerał zwany pulmo-
litem, który ma cudowną właściwość rozpuszczania i oddawa-
nia tlenu organizmowi gazożernemu.
1
Opowiadanie opublikowane w zbiorze
Mars. Antologia polskiej fantastyki
(Maszczyszyn, 2021b). Wszystkie przypisy – K.K.Z.
Jan Maszczyszyn, Konrad Kamil Zielonka
SSP.2022.20.01
s. 4 z 16
K.K.Z.
: Obserwując Twoją aktywność w Internecie i mediach
społecznościowych, można dostrzec silną fascynację różnymi
niezwykle ciekawymi teoriami naukowymi i materiałami na
temat tych teorii. Skąd się u Ciebie wzięła ta fascynacja?
J.M.
: Gdy przybyłem do Australii w roku 1989, miałem właśnie
w pamięci najświeższą lekturę,
Fundację
Isaaca Asimova, ame-
rykańskiego pisarza, którego książki zrobiły na mnie piorunu-
jące wrażenie. Stanąłem więc na rozdrożu. Oto ja, wypuszczo-
ny na szerokie wody tymczasowy analfabeta, nie mogłem się
posilić żadną obiecującą mocne wrażenia lekturą. Dotarłem
do antykwariatów, gdzie zakupiłem kolejne części
Fundacji
,
jak również skompletowałem inne tomy z bogatej twórczości
autora. Przyszło mi to niezmiernie łatwo. Kupowałem książki
za grosze, a nie potrafiłem ich przeczytać. Szczególny dylemat.
Zdolność tę osiągnąłem z mozołem i po czasie. Pracowałem
nocami, uczyłem się w dzień, przed południem chodziłem do
szkoły TAFE College. Potem spałem i znów pracowałem. Szyb-
ko zauważyłem, że ciągnie mnie do prac popularnonaukowych.
Zacząłem czytać. Nareszcie! Oczywiście w pracy pisarskiej
brak mi specjalistycznych narzędzi do wyciągania na światło
dzienne własnych teorii. Nie robię tego. Ale zauważyłem, że
nie trzeba być odkrywcą ani na tym polu, ani na żadnym in-
nym. Odpowiedź jest ogólnie dostępna. Każdy cytat w zasięgu
ręki. A wystarczy przeszukać Internet, aby odnaleźć publi-
kacje oryginalne i oprzeć teorie własnej kosmogonii na zbio-
rze odpowiednio dobranych prac. Oczywiście, jeśli autorzy
brzmią sensownie i odpowiedzialnie.
K.K.Z.
: Co przez to rozumiesz?
J.M.
: Udaje się spotkać uczonych, którzy wybijają się ponad na-
ukową przeciętność właśnie oryginalnością edukacyjnej wizji.
Zaliczam do nich znanych wszystkim i mniej znanych. Prag-
nę ich wymienić, by rzucić pewne światło na przekrój moich
zainteresowań. A są to astronomowie, paleontolodzy, fizycy
i pełnej krwi ewolucjoniści. Nie sposób więc nie wymienić
genialnych popularyzatorów, takich jak: Carl Sagan, Stephen
Hawking, Richard Feynman, Fred Hoyle, James Lovelock, Ri-
chard Dawkins, Stephen Gould, Simon Conway Morris,
Richard Fortey, Ken Croswell, John Barrow, Alan Guth, Brian
Greene, Lynn Margulis, Dorion Sagan, Lee Smolin.
Ale również można zatrzymać się na dłużej przy pozycjach
mniej znanych, takich jak:
Microcosm
Carla Zimmera,
Pro-
gramming the Universe
Setha Lloyda lub
The Life of the Super-
Earths
Dimitara Sasselova. To wszystko książki i autorzy, któ-
rzy zrobili na mnie ogromne, wręcz rewolucyjne wrażenie.
Są inni, których poznałem pobieżnie lub z których teoriami
tylko się zaznajomiłem. Te jak żywy ogień wzbudziły kontro-
wersje u innych, zatwardziałych naukowych konserwatystów.
„Wiek XIX jakby przeciekł nam przez palce”…
SSP.2022.20.01
s. 5 z 16
Mam tu na myśli
micropsychism
lub szczególne teorie czasu
Mullera, które tak wżarły mi się w umysł, że aż na stałe do
niego przylgnęły.
K.K.Z.
: Dlaczego akurat wiek XIX? Czy pewnego rodzaju steam-
punkowa rekonstrukcja wieku pary wiąże się ze szczególną
fascynacją tym okresem historycznym?
J.M.
: Literatura fantastyczna zawsze powinna się intereso-
wać tym, co niewyeksploatowane do końca. Wiek XIX jakby
przeciekł nam przez palce – zbyt prędko odszedł, zbyt szyb-
ko zabłysnął i zniknął w ociężałym, morderczym wieku XX.
W którym, jak nigdy przedtem, ludzkość zabijała i niena-
widziła siebie samej z takim zacięciem. Oto zagarnęła lata peł-
ne optymizmu i wiary. Epoka wiktoriańska jakoś nie ciągnęła
się tysiącami lat, jak to miało miejsce w przypadku starożyt-
ności. Wystrzeliła i zgasła niczym iskra. W wieku węgla, pary
i stali nie zdążyliśmy się nacieszyć spokojnym rozkwitem
ludzkiej rozbuchanej myśli. Rozkwitły pąk natychmiast się
rozpadł i mimo że nie uwiądł od razu, to niczym dziki powój
zaniósł nas do krainy niechcianej. Ku mocom nieopanowanym,
nad którymi od samego początku wisiał wyrok katastroficz-
nych wynaturzeń i rozlanej trucizny.
Znakomici pisarze na miarę Herberta Wellsa, Juliusza
Verne’a czy Edgara R. Burroughsa żyli zbyt krótko i moim
zdaniem napisali boleśnie za mało. Zagłębiając się w świat po-
wieści Verne’a, czasem trudno uwierzyć, że zostały napisane
w XIX wieku. Śmiałe wizje oraz niezmącona wiara w potęgę
ludzkiego geniuszu i technologii stworzyły sugestywny obraz
świata, który z dzisiejszego punktu widzenia wydaje się zbio-
rem trafnych wizji odkryć i wynalazków. Niewiele jednak bra-
kowało, by świat nigdy nie poznał powieści Verne’a. O sukcesie
urodzonego w 1828 roku pisarza zdecydował przypadek.
Nie ulega za to wątpliwości, że wielka wyobraźnia i wiedza
w przypadku Verne’a spotkały się z nieprzeciętnym talentem.
Nawet jeśli dziewiętnastowieczni futurolodzy czy inżynie-
rowie przedstawiali podobne rozwiązania, to właśnie Juliusz
Verne spopularyzował je na tyle, by z technicznej ciekawostki,
znanej jedynie gronu specjalistów, stały się wizjami oddziału-
jącymi na wyobraźnię milionów czytelników.
Należało sobie zadać pytanie: czy jeśli Verne stałby się dla
mnie wzorem literackim, to po jakie nurty popularnonaukowe
mógłbym spróbować sięgnąć? Które z pasją i zaangażowaniem
potrafiłbym omówić? Gdzie mógłbym zaprowadzić własne
w tej dziedzinie dywagacje i przypuszczenia? Do jakich kon-
kluzji, refleksji potrafiłbym doprowadzić?
Spróbujmy więc ten mój świat odkrywczy pobieżnie przy
–
bliżyć.
Jan Maszczyszyn, Konrad Kamil Zielonka
SSP.2022.20.01
s. 6 z 16
Otóż od dzieciństwa pasjonowały mnie astronomia i kos-
mologia. Zaczytywałem się w literaturze paleontologicznej
i ewolucyjnej. Wielkimi inspiratorami myśli byli dla mnie auto-
rzy, których już tutaj wymieniłem. Galaktyka jest podzielona
w
Trylogii
… na dwie części rządzone przez zwaśnione telepor-
tujące się potężne plemiona. Ich władza sięga niemal do same-
go środka wszechrzeczy.
No więc ja zapragnąłem powrotu do radości i entuzjazmu
przeszłości. Zażyczyłem sobie ucieczki od natłoku ponurych
wizji katastroficznych. I tak pojawiły się wizje współczesnej
astronomii, a w szczególności światopogląd Carla Sagana, któ-
rego jestem entuzjastą, czy „hipoteza Gai” Jamesa Lovelocka
przybierająca formę Istot Ekosferycznych na kartach
Trylogii
Solarnej
. Nie zabrakło też odniesień do historycznych wizji
naukowych; szczególnie tych dziewiętnastowiecznych, które
użyte w konwencji wiktoriańskiej brzmią może dość staro-
świecko i nonsensownie, ale oczywiście są dla niektórych bo-
haterów powieści współczesne i witalne.
Mamy więc do czynienia w Światach Solarnych z udosko-
nalonym
anthropic principle
, gdzie rzeczy wprost nieprawdo-
podobne mieszają się z cudownymi. Nie chodzi tu bynajmniej
o odkrywczy sens takiego obrazu, ale o metaforyczne uzmysło-
wienie sobie faktu – okoliczności skrajnie sprzyjającej. Światy
Enklawy łączy jedno: niepojęty, nieogarniony i cudowny przy
–
mus technologicznego i naukowego rozwoju. Entuzjazm budo-
wy, edukacji, samodoskonalenia.
K.K.Z.
: Czym się kierowałeś, proponując czytelnikowi wizję ta-
kiego świata?
J.M.
: Interesował mnie transhumanizm; poszukiwanie gatunko-
wych ograniczeń i wysunięcie postulatów ucieczki od uzyska-
nej w wyniku ewolucji mocno ograniczonej formy. Powstało
pytanie: czy można poszerzyć horyzonty percepcji gatunku,
a jeśli tak, to jak tego dokonać?
Taki akt wymagałby przystosowawczych cudów. Wymienił-
bym dwóch kandydatów: po pierwsze, cud protetyczny – czyli
wzbogacenie percepcyjnej wydolności gatunku poprzez zasto-
sowanie protez wzmacniających pola mózgowe (ręka czy noga
ma w mózgu strefy reakcji i kontroli), po drugie, cud ekosfe-
ryczny – dostarczamy otaczającej nas przestrzeni oprogramo-
wania wzbogacającego zasadę antropiczną; tworzymy genial-
ną, kontrolowaną przez organizm sferę Dysona.
Bo czy potrafimy sięgnąć poza naszą rzeczywistość? Powo-
łać do życia prawa tu i teraz nieistniejące lub jeszcze nieob-
jawione? Prawa zaklęte przez obecnych na kartach powieści
mistrzów Pararelionu – rzeczywistości równoległych i świa-
tów wygasłych – już istniały. Pozostało tylko przeciągnąć je do
nowej rzeczywistości. Czysta
fantasy
.