Swetroń — Na Ex Fabulii

SWETROŃ

Jan Maszczyszyn

Inspektor Treavis pochylał się nad pacjentem. W skupieniu nasłuchiwał czegokolwiek. Od oddechu począwszy na ekstremalnej postaci pierdnięcia zakończywszy. Bał się tej pokurczonej postaci. Odsuwał wszelką myśl o dotknięciu dziwnie gorącego ciała, czy chociażby trąceniu go metalowym, szpitalnym drągiem w okolice krocza.

Leżący zdecydowanie nie oddychał. Wydawał się być martwy. Splatał dłonie gdzieś na wysokości gardła. Za wysoko. W tej pozycji mogły być tylko paskudnie złamane. To spod nich dochodził ów męczący swąd tlącej się izolacji. Towarzyszył mu nieustanny szum trzasków jakby przeszukującego wolne zakresy radia.

Inspektor cofnął się o krok. Spojrzał na całość. Z tej pozycji leżący nie wydawał się aż tak odpychający. Był nieprzykryty. Był bosy. I gruby.

Na wypukłości czegoś, co przy odrobinie fantazji można by nazwać głową, utknął naciągnięty do krańcowego oporu sweter z grubej, huwczej wełny. Sprawiał wrażenie wciągniętego w pośpiechu. Właściwie nie był prawidłowo założony. Dużo brakowało. Dziwne, ale… Był nieprzeciągnięty przez głowę. Nitki tkaniny pulsowały miarowo. W przyćmionym świetle sali wyglądały jak splecione mordami długie gąsienice.

– To Harold Cromhagen. Leży u nas od tygodnia w komie odzieżowej – rzucił ozięble lekarz, niespodziewanie stając obok. Spojrzeli na siebie. Oczy inspektora napotkały ciepły uśmiech medkrawca. Medkrawiec ponury wzrok gliniarza.

– Dotarłem do tego pokoju przypadkiem – usprawiedliwił się glina.– Właściwe dochodzenie prowadzimy w przyszpitalnym parku, gdzie znaleziono wielki, rozkopany dół ze starymi swetrami. Dokładnie takimi, jak ten… – Tu wskazał palcem półgolf leżącego. – Wiemy, że za odrzuconą odzieżą zawsze kryje się sfrustrowany człowiek. A frustracja nierzadko wywołuje samobójstwo.

– Oczywiście – zgodził się doktor. – Od godziny pańscy koledzy obwąchują każdy kąt szpitala. Trudno o chwilę spokoju nawet w sraczu.

– Niestety. Smutna konieczność – podsumował inspektor, po raz wtóry obchodząc łóżko. – A ten przypadek, kto to taki? – pytając wskazał leżącego.

– Cromhagen?

– No, właśnie. Pan Cromhagen. Skąd się tu wziął? I dlaczego, do cholery, nikt mu przed śmiercią nie pomógł przeciągnąć tego parszywego półgolfa przez głowę?

– Operacja niewykonalna, panie inspektorze.

– Ktoś widocznie próbował. Jak się okazuje zrobił to w sposób wysoce brutalny. Naciągnąć na leżącą osobę półgolf aż po kolana? Materiał jest doprowadzony do jego skrajnej wytrzymałości. Włókna aż trzeszczą od wyładowań statycznej elektryczności. Głowa jest niemal zupełnie wgnieciona w tułów, bo brakuje na nią otworu. Jak to się wszystko trzyma kupy? Jest sklejone?

– Niestety, nie wiem, czy pan zauważył, ale jest zrośnięte.

– Chyba pan żartuje?

– Pacjent dotarł do nas w tym półgolfie, prosząc o pomoc w przeciągnięciu przez głowę. – Parsknął niespodziewanie. – A my nie wykonujemy usług tego rodzaju. Mógł wybrać się do pierwszej lepszej przymierzalni odzieży. W okolicy mieszka wielu nielegalnych krawców. Pielęgniarka wiedziona współczuciem spróbowała pomóc. Niestety skończyła ze straszliwymi obgryzieniami dłoni.

– Przepraszam, że co?

– Może sam chce się pan przekonać? Wystarczy dotknąć tej wełnianej szramy na domniemanym szczycie głowy pacjenta… Ugryzie, jak nic.

– Tę, o tu, przypominającą w złożeniu grubą bliznę? – Glina zaledwie musnął palcem powietrze tuż ponad omawianym szczegółem. Wyraźnie się bał. – Wydaje się zszyta dratwą.

– Sweter, z którym mamy do czynienia jest najgorszym ciuchem, jaki spotkałem w mojej dotychczasowej karierze zawodowej.

– Dlaczego?

– Czy w codziennym użytkowaniu biologicznej odzieży spodziewa się pan skutków ubocznych? Nie? A nie orientuje się pan przypadkiem w jaki sposób odbywa się jej metabolizm? Dlaczego jest niezmiennie dopasowana, świeża i czysta? Nie? To powiem panu; wykorzystuje nas jako źródła energii. Proszę zajrzeć pod ubranie. Nie zauważył pan sporych braków naskórka?

Inspektor przyjrzał się skórze pod mankietem.

– Jest różowiutka jak u noworodka – odpowiedział z uśmiechem ulgi.

Więcej pod tym linkiem

http://exfabula.thetosters.pl/?p=422